Witajcie. Nocno mroźne kotlinowe spacery są nafajniejsze na świecie, te z lechem cytrynowym i te bez tez. I piekielne drogi i łąki w niewiadomym miejscu są pro, ogrzewające słońce, zapasowe koła których nie ma i dziwaczne rozmowy telefniczne. Zapach pogrzebu, kwiaty i ludzie. Dwa dni spędzone w cudnym gronie, wielkie wspomnienia i nowe historie które można podpiąć pod zakładkę: ukochane. Tymczasem droga do Wro jest męcząca, długa i zimna, za ciemno na rozwiązywanie sudoku i czytanie mojego pressa. tęsknię jak cholera.