Zastanawiam sie od jakies czasu nad swoim zyciem. w pewnym sensie jest od bani... a w innym nawet ok. wiele stracilam u pewnych osob, przez moja glupote. "czlowiek jest istota omylna" tak ktos kiedys madry powiedzial. No dobra "omylna", ale to chyba nie znaczy ze jak sie pomyli to juz jest skreslony i odstawiony na boczny tor. wydaje mi sie ze kazdy z nas ma szanse to naprawic.. no ale nie zawsze sie ja otrzymuje od drugiej strony. ja moze mialam tych szans wiele ale widocznie i tak mnie to nic nie nauczylo.. teraz czuje ze mogloby byc lepiej, ale juz za pozno... chociaz bardzo bym chciala zeby kiedys ktos usiadl kolo mnie i mi powiedzial. wybaczam i chce to naprawic razem z toba tylko tego nie zepsuj. moze moje oczekiwania cos dadza? niee... sadze ze to zludne nadzieje..mimo wszystko mysle, ze jesli ktos naprawde uwazal mnie za przyjaciela to zawsze nim bedzie na dobre i na zle.. i wybaczy...