Chicago...
Codziennie marzy o tym, aby znaleźć się tam, gdzie problemy są minimalnego formatu. To miejsce-na samą myśl przechodzą ją ciarki. Żyje sobie całkiem godnie, jednak czegoś jej brak. Tych ludzi, serdeczności...szalonych, w 1% przespanych nocy. Wcale jej nie przeszkadzał budzik pod postacią kaca. Lubiła to życie-to mało powiedziane. Zakochała się w nim. I mimo, że stara się fukcjonować, to nie da się żyć kiedy jej własne serce znajduje się tysiące kilometór od niej. Średnio setki razy dziennie myśli o tym, aby uciec, bo przecież jest ktoś, kto na nią tam czeka, kto tęskni. Ona jest w pełni tego świadoma. I do oczu napływają łzy, kiedy słyszy w słuchawce: "Never forgot..."