Mieć świadomość, że tworząc związek, właśnie przy tym kimś pozostajesz sobą.
Bez sztuczności, która pcha się drzwiami i oknami.
Bez oryginalności, która w sierpniu dwutysięcznego dziesiątego roku jest trendy.
Bez zbędnego pieprzenia o pierdołach, udawania orgazmów i całej tej masy szajsu,
który gnije na Twoich oczach w ceremonialnym byciu razem.
W rozciągniętym swetrze, z włosami w nieładzie i kubkiem herbaty wieczorną porą,
z kimś, kto nie udaje i tak, jak Ty... Po prostu jest sobą.