moje najgłówniejsze, najupragniejsze, najważniejsze postanowienie noworoczne.
jednocześnie też jest to dla mnie ogromne wyzwanie. ja, która nigdy nie byłam na diecie, ja która nigdy specjalnie nie ćwiczyła, ja, która nigdy nie odmówiła sobie czegoś słodkiego, nie zważała ile je i kiedy je, postanowiła się za siebie wziąć.
oprócz wyzwania, oraz postanowienia mogę to nazwać swoją próbą sił i małym krokiem do dokonywania większych a potem wielkich rzeczy. wiem, że jeśli uda mi się osiągnąć moją wymarzoną figurę, nabiorę takiej pewności siebie, będę świadoma, że jeśli chcę to potrafię i będę w stanie góry przenosić :)
marzy mi się rozmiar S, marzy mi się dumne spacerowanie po plaży w bikini, marzą mi się zawistne spojrzenia dziewczyn i spojrzenia mężczyzn pełne podziwu.
jak narazie idzie dobrze, pochwalę się bo od początku stycznia nie jem w ogóle słodyczy, nie tykam fast foodów, nie jem wieczorami, piję tylko wodę, herbatę i kubusia a od piątku zaczynam fitness. zakupiłam sobie też książkę o odpowiedniej diecie, którą mam zamiar pomału wprowadzać w życie. jestem uparta, zawzięta i zmotywowana jak nigdy dotąd :)
edit.
jestem beznadziejna
edit.2
XOXO, nie, nie będzie mnie na koncercie. a kim tak przy okazji jesteś? ;P