Czasami tak się dzieje, że zupełnie niespodziewanie całe twoje życie albo chociaż część najważniejszych jego spraw ulega całkowitemu przewartościowaniu. Tracisz głowę, grunt pod nogami staje się niepewny (o ile jeszcze jest). Z drugiej jednak strony, zaczyna się widzieć w sobie samym wielki skarb. Dziękuje się Bogu za to, co jeszcze ostało się przy nas, bo zawsze, zawsze może być gorzej. Zbyt łatwo przyzwyczajamy się do luksusów...-nawet takich bez znanego trademarku- typu poranna kawa, codzienny autobus...aż po bliskość drugiego człowieka.
Tak bardzo chciałabym, by wszystko w końcu się poukładało. Stworzyło jedną, spójną całość. Tak wiem, muszę się jeszcze wiele nauczyć... i spokornieć, dlatego zacznę od prostego słowa PRZEPRASZAM.