Patrzyła nań w skupieniu, lecz najcichszy oddech zdawał się mimo to być tak głośny jak pobrzękiwanie staroświeckich sztućców. Zadawała ostrożnie pytania, badając, delikatnie otwierając przestrzenie do zwierzeń, nigdy wprost, nigdy na siłę. Chyba w końcu nauczyła się dawać drugiemu człowiekowi miejsce do bycia, stawania się, uświadamiania sobie krok po kroku, z jak delikatną rzeczą ma się do czynienia...*
*parafraza "Szkockiego miesiąca" O.Tokarczuk