niesamowite. słowa tego nie opisują.
Zagłębiam się w tym,odnajduję swoje emocje,nazywam je,bo życie spłatało mi parę figli.
Uciekam w najprostsze rozwiazania,bo tak jest mi po prostu łatwiej.
Gdzieś tam,coś tam mnie podszczypuje,próbuje zwrócić moją uwagę.
Mam jeszcze siły,żeby się odwrócić i nie ulec.
Dolaliście mi coś do herbaty?
Duszę się,ale tak bardzo potrzebuję tego duszenia. Wbrew sobie,ale i zgodnie ze swoimi wyborami. Wciąż zgodnie ze swoją wolą,ale i z przypadkami.
Spod półprzymkniętych powiek wydobywają się różne dźwięki,a moje uszy patrzą szeroko otwarte. Usta milczą... usta kłamią
Nie chcę się zastanawiać.
Kolejna sytuacja,która mnie niszczy i równocześnie jest jak balsam,ma zbawienne skutki.
Chyba najgorzej jest zamknąć się w swoim punkcie widzenia. Z drugiej strony, nie urodziliśmy się po to,zeby patrzeć czyimiś oczami.
Chyba po prostu boję się,że przejrzycie na oczy i zobaczycie jaka jestem.