Krople uderzają o parapet niczym seria z karabinu...
Kilka z nich - te największe - pochodzą ode mnie.
Ostatnio często kogoś zabijam... Najcześciej siebie.
Mam nieograniczoną władzę, lecz (chyba już z przyzwyczajenia) od czasu do czasu klękam naga na mokrej ziemii, wyzuta z wszelkiej godności i żałośnie błagam o trochę ciepła.
Ten nędzny obraz groteskowego monstrum, nikomu nie przypomina już człowieka.
Upadam coraz niżej, a głębiny coraz bardziej stają się moim domem i schronieniem.
Rybie ciężko jest oddychać, kiedy nie ma wody...
To jest pewien rodzaj codzienności, kiedy budzisz się rano, wiesz jak jest i mimo to, nadal potrafisz się uśmiechać i realnie cieszyć życiem... Kiedy dopada Cię smutek, czy ogarnia euforia, jesteś świadomy tego i czujesz to całym sobą... To jest magiczne przeżycie.