Ruzomberok

Ogolnie cierpie na brak czasu, stąd nie umiesciłem nawet fotek z Harendy (10 zjazdow) ani super fotki z tripu do Krakowa. Ruzomberok takze musiał poczekac ponad 4 dni, aby zaistniec na blogu. No ale do rzeczy :)

. Wstalismy wczesnie, z tego co kojarze 5:30 w moim przypadku, i pocisnelismy w jakieś 3h na Słowację, do Ruzomberoku. Na miejscu spotkalismy słowaka, który troche nachalnie wciskał mi karnet, ale za to sie okazało, ze był całkiem spoko koles, dzieki naszemu dealowi zaoszczedziłem 5 Euro, a jak wiemy, 1 Euro = 4zł i 9gr ;P.  Wykonalismy 8 zjazdów, chociaz ja licze, ze tak na prawde było ich 6, bo nastepne 2 pokonałem na prawde tragicznie ze wzgledu na niesamowity ból palców (musze znależć w koncu rozwiazanie na tą dolegliwosc). Trasy są genialnie, zjechalismy wszystkimi, łacznie z tymi czarnymi oznaczonymi DH PRO. (W koncu trip w górach ze zbroja i nowym jerseyem, zbroja trzymała sie swietnie). Ludzie są tam niesamowici, nie ma co opisywac, trzeba tam byc. Troche drogawo bo karnet + kaucja to 21Euro, ale za to mamy kibelek na górze, oraz darmowy Karcher (dzieki niemu , mój rower od 6ciu miesiecy został umyty, w koncu po raz pierwszy od zimy xD).

Trasy nie maja moze skoczni jak te polskie, ale sa niesamowicie techniczne, ciekawe, w moim klimacie, no i kurewsko długie! U nas w Tuskolandii przejazd traski to jakies 3-4 minuty, w Ruzomberoku dochodziło do 20, ale srednio to 12-15 minut.

Nastepny trip takze do Ruzomberoku i postaram sie zrobic lepsze foto, zeby zaistniało na wallu fb ;)