Powoli i starannie rozkochiwał mnie w sobie. Chciał, bym łudziła się, że coś między nami będzie. Chciał, bym myślała o nim całe dnie. Mówił czułe słówka, które wtedy wydawały mi się całkiem szczere. I te teksty, jak na przykład "nie, żadna mnie nie interesuje prócz Ciebie", były dość wiarygodne. Rzadko się całowaliśmy, co sprawiało, że pragnęłam jego pocałunków jeszcze bardziej, bo wiedziałam, że nie mogę ich mieć cały czas. Wieczory z nim były naprawdę czymś wyjątkowym. Wszyscy mówili, że nie da się nie zauważyć, że się kochamy. A potem powiedział "wybacz, ale to nie dla mnie". Z początku oczywiście winiłam siebie, ale kiedy zobaczyłam go ze swoją najlepszą przyjaciółką, całujących się w parku, wszystko nagle stało się jasne - byłam zabawką, zadaniem - wyzwaniem, które musi wykonać perfekcyjnie.