ohhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhh co za dzień...tecktonikowychłopak chyba nie bedzie juz zwiedziony...byl dzisiaj u mnie eegghh...w sumie to nie gadal z moimi rodzicami ale sam fakt,ze tato sie zgodzil na to zeby przyjechal jest dla mnie szokiem!!!posiedzielismy,pogadalismy...moj kochany braciszek nas podglądal... he he wielkie wydarzenie...oczywiscie zastalo uwiecznione na fotkach...do tej pory nie moge uwierzyc ze to wreszcie sie stało...po 21 miesiacach...ale stalo sie i to sie liczy...mam nadziej ze teraz bedzie nam lepiej...nie bedzie juz tej okropnej swiadomosci ze wszystko i wszyscy sa przeciwko nam...najwieksza radoche sprawia mi radocha misia...
9 listopada 2008 trzeba zapamietac te date... bo mysle ze wiele ona zmieni... Mis powiedział mi dzis na uszko,ze sny jednak sie spelniaja... a ja puscilam bekse... zrobil to specjalnie...wiedzial ze sie rozkleje.ale to byly szczere lzy... lzy radosci... juz nawet nie mowie teraz o sobie... mysle ze przede wszystkim jemu bedzie teraz lzej... moze nie bedzie czul sie teraz taki hmmmmmmmm niezaakceptowany?? moze to zle slowo... plakakc mi sie chce. znowu ze szczescia... mam ochote pojsc teraz do taty i usciskac go z calej sily... ja wiem ze zrobil to dla mnie... a ja zrobilam to dla mojego sloneczka kochanego... wydawalo mi soe ze mam tyle do pisania a tu dupka... zacielam sie...ciekawe jak teraz bedzie to wszytsko wygladalo?? czy tata czasem sam cos wspomni o Miłoszu?? czas pokaze... chcialabym,zeby bylo lepiej... a jak widac jesli baaaaaaaaaaardzo sie czegos pragnie,to wszystko jest mozliwe do osiagniecia... tak bardzo kocham...