one pushup. one pullup. one situp.
i to jest koniec wlasnie moich kawałków siebie co dla kazdego widoczne byly.
koniec z tym blogiem. i z drugim blogiem. i wierszyk od serca na dowidzenia.. o koncu tego, co bylo mi bardzo dlugo najdroższe na świecie.
'ostatni wydech, poparty ostatnim wdechem.'
wdech.
strach. i panika w powietrzu mym.
tak bardzo chce być wolnym.
czuje, jakby wszystko to co widziałem,
było tchnieniem, co dawno już zniknęło..
które dawno już prysnęło. które dawno już krzyknęło..
..że wiatr mnie oślepia! ziemia pode mną znika!
że gdy krwawimy, krwawimy tak samo.
nadwrażliwością przesycony każdy krok.
niespotykany blask oślepia mnie..
koniec już chyba. milkną me słowa.
gaśnie mój oddech. sromotnie przegrałem dziś..
..z samym sobą.
czas umierać, na cmentarzu gdzie nikogo nie ma prócz mnie martwego..
..i księdza starego. co śmieje mi się w twarz.
przez sekund kilka, nim oczy zamknąłem.
spojrzałem w stronę skąd przyszedł pożegnać mnie wiatr.
spojrzałem i nie ujrzałem Ciebie.
'cześć. czołem! ginę. papa.'
wydech.