lajlajlajlaj.
dzień zaliczam do udanych : D
od rana z Ciesołem na 'Śląsk' poszliśmy, poznałam nowego kolege,
pogadaliśmy, pośmiałam się z ich opowieści, bardzo miło.
potem do szkoły - piąteczka z łaciny. :D
i tekstu Chrustka typu "co się przejmujecie?! raz się tyje"
monolog pani Kasi o dawaniu rady - dużo mi w sumie dał.
zwolniłam się szybciej z Angola, a co tam. ;d
poszłam do sklepu, blablblabla.
spotkałam Anitkę i marudziłyśmy, ze autobus się spóżnia,
aż w końcu nadjechał - zepsuł się nie wyjeżdzajać nawet z Ostrowa,
a my głupie zamiast się wkurzać, to się śmiać zaczęlyśmy.
no i szybko do 5 się wjebałyśmy i tu następny śmiech i rozpacz - Sylwia za nami nie zdążyła i biedna musiała czekać. ;d
potem szybko ogarnęłyśmy transport do domu i co lepsze autobus był wcześniej niż my z jej mamą.
ale bardzo spoko nawet dziś. :D
oby więcej takich dni!
muszę ogarnąć mateme na test, życzę sobie powodzenia ;d
serce w serce, przecież znasz moje życie.