Popiszę tak po prostu. Mam czas, spokojnie. Zacznę od tego, że zacznę od końca. Nie, jednak nie. Te wolne półtora miesiąca strzeliło jak z łuku. Daedrycznego. W skrócie co robiłam. No to przeważnie spałam. Trochę stolicy, komutera, jedzenia. To rower, to plaża. Na rolkach jeszcze nie jeździłam. I ten windsurfing nie wyszedł- oczywiście. Jakieś tam ogniska. No mniejsza. Kontynuując tą bezsensowną pisemną wypowiedź. Będę chyba manekinem. No, kto będzie chciał to zobaczy.
Ostatnio mnie jakoś tknęło. Szturchnęło. W nocy jakoś, przebudziłam się. I niby wiem czego chcę. Ale brnę w bagno. To moje bagno, w którym mimo że nie da się wykąpać jest zadbane. Jeszcze trochę, postaram się je oczyścić.
Pękło się. Jeszcze dziwniej zrobiło się. Eh. Tylko to słowo.
Smakował kaszą manną. Demolką.
To nie pasuje : Arlandria .