Nie wierzę, że udało mi się to zobaczyć. I to jeszcze w tym Węgorzewie, na które narzekałam że nie widać wydażeń astronomicznych.
Przecież ten słup słoneczny tak rzadko widać.
Jejku jekju, tyle się dzieje. A ja siedzę. Przed kompem. Usunęli mi Skyrima. Format. Geografia ? Nie, za dużo rzeczy w internecie. A tak bardzo bym chciała żeby mi wyszło. Tylko jak zawsze jest, jak zawsze będzie. Nawet nie chce mi się myśleć. Zdenerwowałam się - skatepark, dym. Niebo wydawało się w pikselach. Serio, mogłam je policzyć. Dwie kawy, ból głowy. Muzyka. Na przemian. Głośno i cicho. Zatkane uszy, bo nie mogę słuchać. Zaspane oczy, bo nie mogę spać. Tak gra. Nie dam rady ? Przecież jutro później wstajesz. A mam czego chciałam ? Chciałam tego ? Jakieś priorytery. Wady, zalety. Głodna , przez to jeszcze bardziej zła. Ale okno jest, uchylę. Świerze powietrze. Eh, od razu lepiej. Ale płuca bolą. Krzywo siedzę.
Tu we wpisie, bez muzyki. Cisza, chociaż trochę.