Tak jak mówiłam, tak zrobiłam. Program pobrałam i cyknęłam zdjęcia. Majestatyczne widoki z wieży w Solitude. Zrobie lepsze będą lepsze.
Dzień jak codzień - no nie można go tak nazwać. Kisielo-kawa, skakanie, muzyka, złość, radość, jedzenie. Wszystko oprócz chemii i wosu.
I znów nie poszłam na umówiony termin - nie wierzę po prostu.
W sumie to nie chce mi się pisać.