Nie wiem czy jest sens coś pisać.
Osiągnęłam dno z którego nie mogę się wybić. Jestem podłączona do czegoś co wysysa ze mnie życie. Sama ja niszczę siebie. Mała Marta płacze , widząc na czym stanęłam. Że zatrzymałam się na starcie. Jak sama się z tego nie wygrzebię, to ktoś musi mi pomóc. Jestem słaba jak nigdy. I zmęczona. Nie mogę się ogarnąć.
Następny wpis dodam dopiero jak się lepiej poczuję. Jak zobaczę promienie światła. Jak zechce mi się otwierać oczy.