photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 25 LUTEGO 2015

Warszawa. Kiedy to było?

Dawno, dawno temu. W czasach, gdy mogłam legalnie założyć maskę na twarz i na scenie odgrywać życie innej osoby.

Do teraz pamiętam radość z osobiście zaprojektowanego, wykombinowanego i uszytego stroju. I pal licho, że była to firanka, a pod nią jedynie bandaż i biała mini. Do tego najciekawszy element - kostium twarzy, czyli biały, prostokątny materiał z dziubkiem.

Nie da się zapomnieć emocji towarzyszących wtedy człowiekowi. Balla-la-lada o Maciejach to mój ulubiony spektakl. Zostawił cząstkę siebie we mnie.

 

 

 

"Miał Płaczybóg źrenice dalami posnute,

A w źrenicach na przemian zadumę i smutę."

(...) <<Nic nigdzie nie posiadam, sam jestem samiustek

Wpośród ziemskiej niedoli i zaziemskich pustek.

Trzeba w płacz mój na ślepo, z całych sił uwierzyć,

By chcieć ze mną żyć razem, albo razem nie żyć.

Na krańcach mego płaczu będę na was czekał.

Nie zwlekajcie zbyt długo. Ja nie będę zwlekał>>"

 

 

 

Jest źle.
Chyba przyda mi się rok, pół roku przerwy, by porządnie ogarnąć swój stan, a nie ograniczać się do usuwania widocznych skutków. 

Ostatnio nawet moje hobby nie cieszy mnie tak, jak wcześniej (hm, a może to wina ponad 40* gorączki?). 

Może ta dziekanka, to nie najgorszy pomysł?