photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 13 LIPCA 2013

LITTLE LIES VI

Obudziłam się rano i natychmiast przewróciłam na drugi bok. Jacob był już w domu, spał obok mnie z lekko uchylonymi ustami. Pogłaskałam go lekko po policzku. Luna zaczynała kręcić się w łóżeczku, więc od razu wstałam i wyszłam z nią z sypialni, żeby nie obudziła Jake'a. Wrócił z dyżuru nad ranem, chciałam, żeby odespał.

Zeszłam z maluchem do kuchni i posadziłam ją w wysokim krzesełku ze stolikiem. 

-Co zjemy?

-Mniam mniam!

-Tak, kochanie- pocałowałam córkę w czoło i wyciągnęłam z lodówki owoce. Zmiksowałam je na papkę i karmiłam Lunę, która jadła z ochotą.

Po śniadaniu wykąpałam dziecko i wyszłyśmy razem do ogrodu. Rozścieliłam małej koc pod drzewem, żeby nie siedziała na słońcu. Luna z zaciekawieniem oglądała swoje książeczki co chwila absorbując moją uwagę. 

W końcu usłyszałam kroki. Jacob w samych bokserkach stał w drzwiach do ogordu.

-Czeeść śpiochu- powiedziałam przykładając dłoń do czoła, żeby odgrodzić się od rażącego słońca.

-Czeeść- pomachał mi i ruszył w naszą stronę.

-Wyspałeś się?- zapytałam, kiedy podszedł bliżej i pocałował mnie w policzek?

-A jak myślisz?- skrzywił się nieco.

-Biedaczek- przeczesałam jego karmelowe kosmyki.- Dzisiaj niedziela, odpoczniesz sobie- pocieszyłam go.

-Mam nadzieję- powiedział i podszedł do Luny. Wziął dziecko na ręce i podrzucał, aż mała zanosiła się ze śmiechu.

-Zjesz coś?

-Mhm!- potwierdził.

Zrobiłam nam naleśniki. Jedliśmy w ogrodzie. Postanowiłam nic nie mówić Jacobowi o spotkaniu z Brunem. Wiedziałam, że tajemnice w związku to nie najlepszy pomysł, ale bałam się jego reakcji, poza tym tylko niepotrzebnie by się zamartwiał.

-Idziesz dzisiaj na dodatkowe zajęcia?- zapytałam ciachając naleśnika widelcem, aż wyprysnęło z niego kilka kropel dżemu.

-Tak- Jake pochłaniał trzeciego naleśnika.

-Nie lepiej dać sobie spokój? Jesteś przemęczony.

-Ale jestem najlepszy w grupie. Jeśli utrzymam pozycję, od razu po studiach dostanę posadę w szpitalu. Stello, miejsca są tylko dla najlepszych.

-Wiem, Jake, ale nie kosztem zdrowia...

-Jestem dużym chłopcem- powiedział wstając od stołu.

-Dokąd to?

-Idę pod prysznic i muszę się zbierać.

-Już?! To wcześniej niż zwykle! Jacob...

-Ciii- uciszył mnie.- Robimy naprawdę fajny projekt, warto się poświęcić, zobaczysz.

Wzruszyłam ramionami, martwiłam się o niego. Wyglądał coraz gorzej, miał zmęczoną twarz i worki pod oczami. Oddałabym wszystko, żeby mógł trochę odpocząć, ale on pchał się w każde dodatkowe zajęcia z coraz większym zapałem.

Siedziałam na leżaku, Luna zasnęła w moich ramionach. Głaskałam ją po głowie.

-Wychodzę!- Jake stanął w drzwiach.

-Podasz mi tylko kapelusz Luny?

Jacob wziął ze stołu w kuchni czapkę i podał mi ją. Nałożyłam kapelusz dziecku i pożegnaliśmy się buziakiem w policzki.

Poczekałam, aż dziecko mocniej zaśnie i przeniosłam ją do kołyski stojącej w salonie. Posprzątałam dom i zabrałam się za płacenie rachunków przez internet. Przerwał mi dzwonek do drzwi.

-Cześć- Bruno wyciągnął zza pleców białą różę.- To dla ciebie- podał mi kwiatka.

-Nie mogę...

-Weź- nalegał.

Przyjęłam kwiatka i weszliśmy do środka.

-Weźmiesz Lunę na dwór czy chcesz zostać z nią tutaj?

-Wolę tutaj, jeśli pozwolisz oczywiście. Nie wiem jak zareaguje na moją obecność.

-Racja.

-Gdzie mała?

-Śpi w kołysce.

Bruno podszedł i pogłaskał Lunę po głowie.

-Jest podobna do ciebie.

Uśmiechnęłam się. 

-Obie jesteście przepiękne- zbliżył się do mnie i odgarnął mi włosy z czoła. Tak samo jak kiedyś. Serce zabiło mi mocniej, natychmiast odsunęłam się od niego.

-Przepraszam, nie powinienem- zmieszał się. 

-Okej, nie rób tego więcej.

-Gdzie Jake?

-Na uniwersytecie- odparłam sucho.

-W niedzielę?

-Dodatkowy projekt- starałam się odpowiadać zdawkowo. Chciałam dać mu do zrozumienia, że nie podoba mi się jego zachowanie wobec mnie.

-Powinien poświęcić ci więcej czasu, jesteś tego warta. Sam wiem, co znaczy cię stracić. Nawet nie wie co ryzykuje.

-Ty już miałeś swój czas, Bruno.

-Wiem, ale nawet nie wiesz ile bym dał, by znowu to poczuć.

Komentarze

smallangel1 Genialne
14/07/2013 0:17:26
varietyofstories Nie wiem czy powinnam wierzyć w zmianę Bruna, ale wzruszyło mnie to... ^^
Część genialna, tak jak Ty :-*
14/07/2013 0:01:25
sunnypocket ojeej, dziękuję <3
14/07/2013 0:06:38