Pradziadek Tomek. Był wikliniarzem. Nie zdążyłam go poznać. Stare slajdy.
Święta, takie jakie są, są do dupy. Trzeba mieć dużą, zgodną rodzine.
Ciężko jest spokojnie żyć w takim chaosie. Mając takiego ojca.
Nie umiem, nie chcę ucieć od tej piosenki: sound of silence.
Kiedyś święta pachniały blokiem, pomarańczowymi tealightami z biedronki i cynamonem. Dzwoniły Kawałkiem Kulki, akustycznym Heyem i MKL. W czterech czerwonych ścianach z plakatami Monroe i płytami. Smakowały makiełkami.
Teraz święta nie pachną, mam swoje cztery ściany, które nie są takie moje moje. Nie ma w nich mnie. Już, niestety. Już nie smakują makiełkami, tylko rybą. I słychać w nich tylko sound of silence... I płacz.
Zmienia się wszystko.
Pozwólcie mi mieć na nowo trzy lata. I oddajcie mi wiare w to, że tutaj jest mój dom. TUTAJ.