i tak kończył się dzień 3.
Zdjęcie raczej robiłam ja, bawiąc sie światłoczułością.
Wraz z wiernie towarzyszącym Marcinem.
(Bardzo dziękuję za wsparcie w owych "wyprawach"
oraz za kawałek łóżka dzielonego "w potrzebie" ;D)
I pomyśleć, że tylklo w jedną noc tak naprawdę widziałam Bieszczady.
Teraz pozostaje mi tylko oszukiwać się, że niebo tutaj to to samo...
...że to ja mniej dostrzegam
znalezione, w pewnym wpisie...
refleksje nad słowami
Jakie to wszystkie głupie. Tak Piotrze, masz rację, z przeszłością trzeba po prostu żyć.
man-mystery