Z jednej strony okropnie nie mogę się doczekać, aż w końcu będę miała synka w ramionach.
Z drugiej strony pojawia się strach.
Strach przed bólem.
Strach o to, żeby wszystko było dobrze.
By móc w pełni cieszyć się szczęściem jakie na Nas spadło.
Po trzecie kiedyś tak bardzo pragnęłam maleństwa, pragnęłam zostać mamą.
Że jest to momentami nadal nierealne.
Mimo widocznego brzucha, brzuszkowych wariacji i wszystkich odczuć z ciążą związanych.
Strach chyba zawsze we mnie będzie i lekkie niedowierzanie.
Że moje senne marzenia po prostu się dzieją.
Tu i teraz.