odebralam wyniki badań. Bum. Zaburzenia odrzywiania, odwodnienie, niedozywienie, niedowaga, bulimia, anemia. dawno mnie tu nie bylo, wiem, że i tak nikt tego nie czyta, ale pisanie tutaj jakos mi pomaga. Jedyna pozytywna rzecz aktualnie, to to, ze mój brat juz jest po operacji i jutro wraca do domu. On mi pomorze. musi.. Ostatnia kłótnia z mama spowodowała, ze cos pękło. Po co komu nie szanujący nikogo myślący tylko o sobie debil, który jest zjebanym skurwysynem, który nic nigdy nie osoagnie bo do niczego sie nienadaje tylko sprawia jeszcze wiecej problemów? Ostatnia wola mojej matki jest żeby taka zła i przyjebanie osoba jak ja nawet nie pokazywała sie na jej pogrzebie, bo życzę jej śmierci i robię przecież wszystko żeby ja wykończyć. Halo cos w tym musi być skoro mowi ci to matka. Kolejna próba odejścia z tego swiata za mną. Tyle blizn na rękach ile wysłanych w życiu łez. Po co komu taki nieudacznik jak ja!?! Po co oni mnie ciagle ratują?! Nie widza ze nienawidzę siebie, swojego ciała, swojej chorej psychiki? Nie widza, ze nie chce tu być?
Wczoraj widziałam sie z Fifim. Jego reakcja na mój widok to " ja pierdole! Wygladasz paskudnie. Masz na sobie puchową kurtkę a i tak wiem, ze mogę policzyć ci każde żebro i każdy kręg w kręgosłupie. Żywa padlina." Po tym co mi powiedział trochę nie mogę sie ogarnąć. Podobno często pytasz innych co u mnie, ale raczej mało kto wie co u mnie, albo jak sie dowiesz zmienisz temat żeby go tylko nie rozwijać. Fifi twierdzi, ze nadal mnie fchuj kochasz i brakuje Ci mnie, ale Twoja duma nie pozwala tego pokazywać i chcesz ułożyć sobie jakoś zycie. Trochę wydaje mi sie to nie podobne do Ciebie. Podobno ktoś sie pojawił, i wiem, ze odeszlam, żebyś mógł być z kims kto na ciebie zasługuje i sprawi, ze w koncu będziesz szczęśliwy, ale nie wyobrażam sobie Ciebie z inna laska. Dosłownie nie przeżyła bym tego. Skoczyła bym z mostu lub wbiła sobie nóż w brzuch. Ale Fifi stwierdził, że jak byś sie tylko dowiedział ze niezyje to tez byś sobie cos zrobił, bo depresję miał byś zagwarantowaną. Trochę w to nie potrafię uwierzyć bo to Ty, ale podobno po kłótniach lub po moich wizytach w szpitalu płakałes po nocach, a kiedy sie rozstalismy poszedlesz do Grysi i mówiąc straciłem ja rozplakales sie. Naprawdę chyba cię nie znałam.. Cholernie za tobą tęsknię. Nie ma minuty, w której bym o Tobie nie myślała. Nie potrafię spac bo rycze po nocach, a kiedy juz zasne zniszczy mi sie Ty i miliony sytuacji i rzeczy których nie zdążyłam zrobić i ci powiedziec i nagle sie budze i znowu zaczynam ryczec, to nie jest juz płacz, to jest krzyk i ryk. Dusze sie powietrzem, kiedy cię nie ma obok! Nie potrafię juz jeść. Brakuje mi twoich obiadków i wymuszenia we mnie jedzenia, twojego przytulenia i trzymania za rękę i włosy jak bulimia dawała o sobie znać. A najgorsze jest to, ze nikt mnie nie potrafi zrozumieć. Nikt chyba nie chce. Ciagle tylko słyszę jestes młoda, zakochałam sie jeszcze nie raz, znajdź szczęście w innym, taki frajer na ciebie nie zasługuje, znajdź sobie nowego, nie niszcz sie przez frajera, nie jest ciebie wart. A problem jest w tym, ze to ja jestem frajera bo to ja na niego nie zasługuje. On był i bedzie miłością mojego życia. Nikt nie potrafi zrozumieć, ze przez te 23 miesiące stał sie nie tylko częścią mnie ale i całym moim światem. Bez niego nic juz nie ma sensu. Czuje jak bym straciła pluco. Kocham tylko Ciebie i nigdy nikogo innego. Jestes miłością mojego nedznego życia i jeśli juz nigdy nie bedzie nam dane do siebie wrócić to nie jest mi dane zyc. Nie potrafię sie starać, a kiedy sie staram, to nie potrafię.. Zniszczylam Ci dwa lata życia, to i tak juz za dużo. Ale gdzieś jeszcze mam nadzieje, ze kiedyś jednak jak dozyje bedzie mi dane znowu sie w ciebie wtuluć, bo bez Ciebie nic nie istnieje, ja nie istnieje. Kocham Cię najmocniej na świecie, zaraz wracam.