Powtarzany ciągle tekst, że "zdrowe żywienie" pomaga schudnać najbardziej, jest jak najprawdziwszą prawdą. Przez trochę więcej niż dwa ostatnie tygodnie jadłam w granicach 1200-1500 kcal dziennie. Moje ciało NIGDY nie było takie chude - kiedy stosowałam dziwne głodówki, diety maksymalnie do 1000 kcal... Co więcej, nie mam ochoty rzucić się na wszystko, co przypomina jedzenie. Kiedy wczoraj przechodziłam obok piekarni, mimo głodu pomyślałam tylko "ładnie pachnie" i poszłam dalej, bo wiedziałam, że za godzinę zjem porządny obiad, który zaspokoi mój głód. Nie wymiotuję, nie głoduję, śpię spokojnie z prawie pełnym żołądkiem. Niedługo, prawdopodobnie pod koniec stycznia, mam zamiar definitywnie usunąć photobloga. Właśnie dlatego, że czytanie wpisów większości z Was, pomimo faktu, że naprawdę chcę Was wspierać, okropnie mnie przybija. Nie mogę czytać o dziewczynach, które stosują pseudodietę 200 kcal, piją środki, po których z jelit i żołądka zostaje gąbka, rzygają, objadają się, po czym płaczą, że nie mogą schudnąć.
Nie wmawiajcie sobie i wszystkim, że nie możecie się zmienić. Możecie. Mam wrażenie, że część udzielających się tu dziewczyn chce za wszelką cenę umartwić siebie i innych, niezależnie od konsekwencji. Jaki w tym sens? Kiedyś byłam taka sama, rzygałam, nie jadłam, po nocach wypłakiwałam oczy, głodowałam, pokazywałam całemu światu JESTEM NA DIECIE, PŁACZCIE NAD MOJĄ GRUBOŚCIĄ, ale wciąż nie podobałam się sobie. Zmiana była kwestią jednej decyzji i chociaż nie było prosto, to można zrobić. Zdrowo.