A oto i rozwiązanie mojej pierwszej zagadki! Tak długo wyczekiwany przeze mnie i wytęskniony od lat D90. W końcu udało mi się uzbierać odpowiednio wysokie fundusze na koncie, dzięki czemu mogłem pozwolić sobie na całkiem nowy aparat. Z prezentacją czekałem na grip który na szczęscie przyszedł dzisiaj. Aparat wygląda teraz naprawdę profesjonalnie, niczym jakaś naprawdę droga "puszka" ;). Cóż mogę powiedzieć o nim? Kto zna to nie muszę wymieniać zalet, a kto nie ten niechaj posłucha ;).
Przejście z D60-tki na D90 na prawdę czuć. Różnicę widać już na pierwszy rzut oka. I nie będę się zachwycał bajerami w stylu "większa matryca" czy "LCD 3 cale". Najważniejsze są dla mnie te wszystkie opcje znajdujące się pod guzikami na Body, dzięki czemu W KOŃCU nie muszę się przedzierać przez uporczywe menu chcąc zmienić balans bieli czy ISO. No i ma wbudowany silnik autofocusa więc mogę teraz należycie wykorzystać moją portretóweczkę 50mm bez konieczności manualnego ustawiania ostrości. A do tego uzyskałem dostęp do nieco tańszych obiektywów ;). Aparat cyka naprawdę cudnie!
A co z drugim body? No cóż... Trzeba mieć coś zapasowego ;) Przynajmniej do czasu zebrania funduszy na D300s ale do tego to dalekooooo ;). No i oba razem fajnie wyglądają. D60 i D90... 6 i 9... Huehuehuehue ;)
Bywajcie :)