Naprawdę ktoś tu jeszcze zagląda?
Po co?
Seriously, PO CO??
Nie działo się tu absolutnie nic od maja. Przez 9 miesięcy.
Dlaczego więc prawie codziennie odnotowuję tu przynajmniej jedno wejście? Czasem kilka, 3-4. W porywach (choć bardzo rzadko) trafi się nawet kilkanaście, albo i więcej jednego dnia.
Dziwne :)
No ok, jak widać żyję. Nie zginąłem w jeden ze sposobów opisanych przeze mnie w ostatniej notce (jeszcze). Zwyczajnie dopadło mnie potworne lenistwo, które stało mi na drodze do wzięcia się za napisanie jakiejkolwiek notki, czy choćby poinformowanie moich wyimaginowanych czytelników, że mam tego bloga w czymśtam...
Poza tym, że żyję, to uczę się nowych rzeczy, wygrywam w konkursach na facebooku, zajmuję się tym czym nie powinienem, nadal hoduję ptaki, słucham classic jazzu, swingu i bluesa, walczę z codziennością, zapuszczam włosy, wierzę w Boga na swój sposób, ogarniam prawie półroczne zaległości na YouTube, siedzę po nocach, hejtuję Bednarka, siedzę bezczynnie przed komputerem, patrzę jak psują mi się dready, oraz robię inne, mniej lub bardziej przydatne w życiu rzeczy.
Notka miała być w postaci tylko dwóch pierwszych zdań, ale wyszło jak zwykle. Ech...