Nie ma to jak zostać obudzonym przez taką informację.
Tak właśnie, spałem sobie, a właściwie pół-spałem, pół-niespałem. Jak zwykle radio grało całą noc, więc od rana było włączone, i akurat było ustawione na Radio Zet, bo w nocy leciały tam "Sensacje XX wieku".
Więc śpię, i półprzytomnie słyszę pojedyncze słowa. Akurat leciał chyba serwis informacyjny, bo była 10:00. I docierają do mnie słowa: katastrofa... samolot... prezydencka para... zginęli... Szmajdziński... Gosiewski...
I wtedy właśnie się zerwałem z szeroko otwartymi oczyma nie dowierzając w to, co słyszę. Końcówki serwisu nie pamiętam, bo nie docierało to do mnie jeszcze, ale po chwili była rozmowa Moniki Olejnik z Radosławem Sikorskim. Nadal nie dowierzałem, ale nie miałem już wątpliwości, bo Monika Olejnik płakała, a Sikorski potwierdził katastrofę.
Pierwsza myśl? "Ja pierdolę, nie wierzę..."
Potem jużtylko śledziłem informacje na ten temat.
I się zaczęło. Tłum patriotów wstawiających na Śledziku wirtualne znicze i wklejających żałobne obrazki. Ciekawi mnie tylko ilu z nich naprawdę kochało prezydenta Kaczyńskiego i tą całą resztę, która zginęła? Przecież jeszcze dzień wcześniej pewnie był dla nich durnym prezydentem, tępym kaczorem, najgorszym mendą. Teraz zebrało się ludziom na gorzkie żale i stawianie mu zniczy. Nie jestem sympatykiem PiS-u, nie byłem fanem prezydenta, w ogóle ostatnio mam raczej wywalone na całą polską politykę, ale przynajmniej nie robię z siebie nagle wielkiego patrioty stawiając durne znicze tylko dlatego, że to teraz modne.
Ale też nie jest tak, że mam na to całkiem wyj***ne. Może nie byłem sympatykiem niektórych z tych osób, ale jestem człowiekiem. Dotknęło mnie to, bo to wielka katastrofa, tragedia narodowa. Tam zginął nie tylko prezydent, ale też jego żona, prawie całe dowództwo wojskowe, cała masa innych polityków. Prawie setka osób. Większość znanych nazwisk, prawie że czołówka polskich władz (Gosiewski, Szmajdziński, Natalii-Świat, Jaruga-Nowacka, Skrzypek, Szczygło, Wassermann, z tych, których nazwiska znam). To jest tragedia. Jestem tym przejęty, jak zapewne znaczna większość polaków (jestem świadom, że nie wszyscy, ale większość napewno). Ale nie zamierzam manifestować swoich żali w ten sposób. Np. przez "zapalanie zniczy", czy wklejanie żałobnych obrazków gdzie popadnie. Tak, o to głównie mi chodzi: "Och, zmarł prezydent, jaaa cieeee... Trzeba mu zapalić znicza! [*] O, już. Ale tragedia, masakra, ja nie mogę... To co, sobota, wieczorem na balety, nie?"
Tak słucham i słucham o tej katastrofie, i już sam nie wiem co mam o niej myśleć. Spekulacji na temat jej przyczyn jest już chyba tyle samo co jej ofiar. Teraz będą tylko szukać winnego...
Po co? Jeśli okaże się, że winny jest pilot to co wtedy? Ukarzą go?
A jeśli by się okazało, że to wina prezydenta, bo kazał pilotowi lądować mimo wszystko, to co wtedy?
Była już taka sytuacja gdy ten leciał do Gruzji chyba. Pilot nie chciał lądować, bo uwazał że jest zbyt niebezpiecznie, na co prezydent mówi "Masz lądować!". I zażyczył sobie innego pilota następnym razem. Co wtedy? Prezydent będzie odpowiadał?
A moze obarczą winą samych siebie, bo rząd nie chciał wymienic sobie starych, rozlatujących się samolotów na nowe?
A moze to tylko wina mgły? Albo to Rosjanie zestrzelili nasz samolot?
To Rosjanie koniecznie chcą badać przyczyny katastrofy. Ciekaw jestem, czy wynikiem ich badań będzie wniosek, że samolot zestrzelili gruzińscy bojownicy...
Wszyscy mówią, że ta katastrofa ma zjednoczyć Polaków. Ciekawe tylko na jak długo...
Wszak wybory prezydenckie już za ok. 2 miesiące. Wielkie kampanie wyborcze szlag trafił. Może to i dobrze?
Na podsumowanie w ramach refleksji zostawiam filmik, który wrzucił Damianero w kilka godzin po katastrofie. Ma facet trochę racji moim zdaniem.
http://www.youtube.com/watch?v=ILkuL3phvaw&playnext_from=TL&videos=O8uGpF9QoV0&feature=sub