Dobry Panie, dziękuję Ci stokrotnie za życie,
gdzie chujowo jest na dole, a samotnie na szczycie.
Pomiędzy szarość, którą widzicie co dnia,
tu gdzie radość to przestępstwo, a szczęście to zbrodnia.
Stworzyłeś to na własny obraz i podobieństwo,
chore społeczeństwo żywiące się zemstą,
gdzie większość nie wie dokąd i po co idzie,
bezwiednie wegetując z tygodnia na tydzień.
Żałosne! Brzydzę się nawet o Tobie myśleć,
jak Twym odbiciem mają być faktycznie te wszystkie
puste skorupy, co chcą to gdzieś tam, w obłokach,
gdy w sercu gnije im resztka kronopia.
To boli tak, że chyba znów się najebię,
bo nie wiem co kochałem bardziej - świat czy Ciebie.
Lecz jestem pewien, że co nie byłoby prawdą
jedno i drugie zgniło już dawno...
Dobry Panie, dziękuję Ci za chwile uniesień,
szalone myśli w głowie, dzikie style w notesie,
za rękę, która niesie frazy w górę ku niebu,
lecz rzeczy, które tu wymieniam to drobny szczegół.
Co dzień umierają całe tłumy niewinnych,
a zginąć możesz choćby za to, że jesteś inny.
Skurwiele mają się najlepiej, święci cierpią,
lecz jesteś zbyt zabiegany, by na to zerknąć.
Powiedzmy wprost, chyba świat Cię przerasta
ej, sam juz nie wiesz co masz na kogo nasłać.
Skryty za hasła o cenie wolnej woli,
więc powiedz jak Ty mogłeś wszystko tak spierdolić.
To boli tak, że pewnie znów się najebię,
bo nie wiem co kochałem bardziej - świat czy Ciebie.
Lecz jestem pewien, że co nie byłoby prawdą
jedno i drugie zgniło już dawno...
Polej kolejkę, za te martwe marzenia!
Za wszystko, co miało tu być - czego nie ma!
Zalejmy pałę do reszty, jak świnie
w głupiej nadziei, że ból przeminie!
Dobry Panie, dziękuję Ci za boską cierpliwość,
wobec tych, co za długo pili gorzką wraźliwość,
i zgubili wiarę w Twoją prostą uczciwość
przez co chwilę podsycaną troską wątpliwość.
Może niesprawiedliwość musi tu istnieć,
a koszmary muszą straszyć mnie co dzien, gdy me sny śnię.
Gdy wszystkie sprawy miałyby szczęśliwy koniec,
suma sumarum by nas nie cieszyły, co nie?
Wiem, nie dogonię Twego toku myślenia,
Ty nie masz jak odwrócić wzroku z wrażenia,
a wokół masz marzenia, które stały się prawdą,
lecz co dzień osuwają głębiej się w bagno.
To boli tak, że pewnie spotkam Cię tu dziś,
bo nie wiem co kochałeś bardziej - świat czy ludzi.
Lecz jestem pewien, że co nie byłoby prawdą
jedno i drugie zgniło już dawno...
Znów! Polej kolejkę, za te martwe marzenia!
Za wszystko, co miało tu być - czego nie ma!
Zalejmy pałę do reszty, jak świnie
w głupiej nadziei, że ból przeminie!
...
(Duże Pe)