Dobra, przyznaję, że chyba nigdy nie zrozumiem kobiet... A przynajmniej nie do końca...
Zaprosiłem Kasię (dziewczynę o najpiękniejszych oczach jakie widziałem) jako osobę towarzyszącą na wesele. Poszliśmy, bawiliśmy się i w ogóle. Cieszyłem się, że się zgodziła, i z tego co widziałem ona też się cieszyła.
I co? Następnego dnia, gdy odwoziłem ją do Wrocławia, przez całą drogę nie odezwała się słowem (pomijając to, że przez telefon się z kolegą na piwo umówiła). Gdy próbowałam coś zagadać, odburkiwała tylko "nooo...". I tyle. I nie odzywa się do tej pory, czyli w sumie jakieś 1,5 miesiąca... Na wiadomości też nie odpisywała.
I co?
I co się stało?
Jeśli zrobiłem coś nie tak, albo powiedziałem coś, to dlaczego kurde nie mogę o tym wiedzieć?
Mam żyć w niewiedzy do końca życia?
Chciałem mieć w niej przyjaciółkę, lub kogoś bliskiego. Byliśmy na dobrej drodze ku temu. Potem, jakiś czas temu, bez powodu przestała się odzywać. I to trwało chyba kilka tygodni. W końcu znów zaczęła, tuż przed tym weselem. Powiedziała, że muszę się przyzwyczaić, bo ona "już ma taki swój świat". Ok. I niedługo potem (po weselu właśnie) znów przestała się odzywać. Tym razem chyba na dobre.
Czy to jest normalne?
Zresztą, mniejsza o to. Jeśli tak ma wyglądać nasza znajomość, to ja pasuję. Czy też po prostu pie****e to. Nie mam zamiaru o nią walczyć.
Jest mi trochę żal, ale przeżyję to.
Zastanawia mnie tylko co będzie gdy się będziemy widywać na zjazdach. Zwykłę "cześć", z poważną miną, bez uśmiechu. Już to zdążyliśmy przerobić... ;]
Nie wierz kobietom, ja dziś widzę więcej - każda z nich ma robaczywe serce...
(Raca)
...bez urazy drogie panie ;)
Inni zdjęcia: Wiosna 2025r. rafal1589Dostojka dafne jerklufoto... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Niedzielne porządki beatq15:) beatq15TAK! cherrykinn