Jak niesamowite są serca ludzkie. Mieści się w nich tyle uczuć, często sprzecznych. Jest w nich cała paleta barw. A czasem w jakiś przedziwny sposób im tylko znany, który nie styka się z naszą świadomością te kolory pojawiają się jak w kalejdoskopie, jak gdyby żyły chwilami własnym życiem, jakby nie były związane z naszą duszą i umysłem.
Nasze serca noszą w sobie tajemnice, zamknięte w szkatułkach, zatopione na samym dnie. To ze strachu by nikt nie odkrył co jest w środku. Ze strachu byśmy sami przed sobą tego nie odkryli. Czasem wolniutko schodzimy na dno, otwieramy wieczko, zaglądamy i zaraz szybko zatrzaskujemy, przestraszeni widokiem pięknych kolorowych motyli. I pojawia się myśl straszna i zdradliwa, by może zamknąć je na kłódkę i już nie otwierać szkatułki by nie wyleciały te dzikie, egzotyczne stworzenia, by to nie bolało, by nie słyszeć śmiechu i nie czuć cierpienia.
Stuka szkatułka o szkatułkę wyrzucona na śmietnisko serca. Zamknięte, zapomniane, cicho trzepoczą skrzydłami motyle jakby szeptały, prosiły by je wypuścić.