Dzisiaj jest ważny dzień z paru powodów. [NASTĘPUJE KONDENSACJA POWODÓW].
28 luty to dzień, w którym wiele znacząca dla mnie osoba obchodzi osiemnastkę, złożyło się także, iż jest to dokładnie rocznica mojego fotobloga, a również dzień, w którym, pierwszy raz od bitych trzech tygodni i jednego dnia, poczułam nagły przypływ weny, siły twórcze i oraz obudziło się we mnie coś na kształt pozytywnego myślenia. Którego mi cholernie brakowało, naprawdę. Chce mi się żyć.
Od czasu naszego wesołego powrotu z Horyńca, ze [uparta jestem] złotą misą, która wcale nie jest złota, a mała, brzydka i szklana, a na dodatek pełna torfu [wzorując się na Karolinie], nie miałam siły literalnie na nic. Tak szczerze, to przed Horyńcem też. Tylko podczas festiwalu nastąpiło jakieś tajemnicze poruszenie moich fundamentów i dostałam poweru. Mało spaliśmy, dużo jedliśmy, dużo oglądaliśmy, bardzo dokulturalniliśmy się, wybitnie odchamiliśmy się, blisko zapoznaliśmy, zasceziliśmy się, schudliśmy, piliśmy, żyliśmy. A przede wszystkim, zagraliśmy. I to wcale sprawnie nam to poszło, nie powiem. Rozkładanie scenografii, ćwiczenie 'łódek', makijaże, nasza superextraulimateciasna garderoba, wszystko zagrało perfect. Aż się zdziwiliśmy na końcu. A Karolina reporter, z wrodzoną subtelnością, wszystko dokumentowała, tak więc, jeśli przemogę się i zdobędę na ten nadludzki wysiłek, jakim jest skombinowanie pustej płyty i danie jej jej, niedługo pojawią się tutaj jakieś pamiątkowe obrazy horyńcowe. Kończąc temat festiwalu, dodam jeszcze, że za tydzień w poniedziałek jedziemy na 'Przekręt'. Też z 'Krappem', w obecnym składzie. Miło wspominam zeszłoroczny festiwal, więc po zatygodniowym oczekuję podniesienia poprzeczki.
AgatKa Pisarska, 18 lat kończy dziś. Bezpowrotnie utraciła dzieciństwo, to wiemy. Pzynajmniej formalnie... Bo nie wierzę, żebyś nagle przestała uwielbiać 'Króla Lwa' ; ). Wiesz, czego Ci życzę, dzisiaj przez telefon wymieniłam już ten ogrom rzeczy, a i tak zabrakło mi słów, żeby wyrazić to wszystko, co we mnie siedziało i wciąż siedzi. Czekam na imprezę [którą Głupku robisz w kwietniu!].
Nigdy nie piszę podobnych życzeń, czy też innyego rodzaju wyrazów mojej sympatii do kogokolwiek na fybyly'u, ale w tym roku będą 4 wyjątki. Właśnie ma miejsce jeden z nich. Tak więc, niniejszym, ogłaszam Cię dorosłą. Nie wiem, co z tym zrobisz, ale wybór należy do Ciebie ; ).
Dzisiaj upływa dokładnie rocznica, odkąd Alicja postanowiła, że postąpi wbrew sobie i założy fotobloga. Zupełnie nie podejrzewałam, że wytrzymamy razem rok. Rok! Masa czasu. Przynajmniej w odniesieniu do tego, jak bardzo zmieniło się w tym czasie moje życie. Widzę to nawet, przeglądając stare notki. Zauważam zmianę nastawienia, podejścia, stylu http://pisania.A najbardziej podoba mi się fakt, że nie żałuję żadnej podjętej w tym czasie decyzji. A'propos decyzji... mam potrzebę, żeby nareszcie ktoś podjął je za mnie. [aaa, chwila. mam tyle myśli w głowie, że nie potrafię ich na tyle sensownie poukładać, aby ułożyły się w jako tako syntetyczne zdanie]. Uf. Uf. Uf. Chciałam napisać, że ostanio odkrywam, jak wiele mam w sobie z dziecka. Że pomimo mojego czasami czysto nihilistycznego podejścia do świata [które ostatnio objawiało się zaskakująco często], cieszą mnie tak nieistotne rzeczy, jak fakt zobaczenia pierwszy raz od świąt czystego nieba nocą. Jak świadomość, że w każdej chwili mogę zacząć pisac w Alajniku. Bo założyłam coś na kształ dziennika. Są niektóre rzeczy, których się wstydzę lub też po prostu nie chcę przyznać się do nich sama przed sobą. Wtedy otwieram Alajnik i wyżywam się. Pisemnie, obrazowo, jak mam chotę. Taka swoista myślodsiewnia. I, cholera, dziahttp://ła.Na dodatek mam kolorowe żelowe cienkopisy, co dopełnia obraz mojego szczęścia absolutnego. Przynajmniej na teraz, na dziś.
Strasznie się cieszę, że nareszcie przyszedł moment zwrotny. Kolejny. Wiem, że było ich już X wiele, ale ten.. jest jakiś wyjątkowy. Jestem na zakręcie i czuję w końcu, że za nim jest coś zupełnie nwoego. Nowatorskie X.
[PRZERWA]
Boże, skąd biorą się takie nagłe zastrzyki endorfin? W jednym momencie? Wariuję! Macham rękami przed monitorem! Do monitora! Chichram się do zaeszytu z matmy. Otwartego przede mną i nieruszonego od 12:00 <3. Życie jest piękne. Banalne, ale jakże prawdziwe. Przynajmniej na teraz, na dziś. [powtarzam się...].
[KONIEC PRZERWY]
Wychodzę z siebie. Wracam. Wychodzę. Wracam. Wychodzę. Na razie jestem wciąż na zewnątrz i znajduję. Wracam na noc. A czasami nie.. Pałętam się po zakamarkach mojej zwariowanej głowy. Często błądzę. Tak szczerze mówiąc, to wciąż nie znalazłam wyjścia z tego labiryntu. Ale dzisiaj nie przeszkadza mi to. Na swój sposób piękne pokręcenie. Alicja, okrzesaj się, ty mały, egoistyczny Palancie. Jaskiniowcu.
Zaczynam sobie układać, hmmm, może jeszcze nie życie, ale siebie. Już wiem, gdzie mam głowę, nos, oczy, usta. Potrafię świadomie poruszać rękami, robić kroki. Uczę się siebie, powoli, ale efektywnie. Niesamowita nauka. Już niedługo będę całkowicie świadoma samej siebie. Piękna perspektywa. Dbam o to, aby się urzeczywistniła. Dbam.... wreszcie robię coś, a nie tylko opowiadam i marzę...
Pozostało już niewiele czasu do mistrzostw. 28/29 maja. Mam nadzieję, że są w Wawie. Geniusz Alicja znowu zapomniała zapytać. Jeśli nie.. [nienawidzę podejmować takich decyzji!]. Albo one, albo AC/DC. Cudnie. Ale póki co, wciąż nie kupiłam biletów... Whatever. Dzisiaj wolno mi wszystko. Robić, mówić, popełniać, czynić. Malutka degrengolada i rozpasanie <2+1.
Idę do ogrodu. Kręcić się w kółko, rozłożyć ręce szeroko, paść na trawę i leżeć. A później wrócę wrócę. Może nie do siebie, ale chociaż do domu. Pod prysznic. Boże! Tyle się dzieje, że sama nie wiem, w co się zagłębić. Pomocy! Kręcę się w kólłko. Odkąd odkryłam nogi, stało się to moim zachowaniem powszednim.
MUZYKA - MUZYKA
PIĘKNO - PIĘKNO
SZTUKA - SZTUKA
ŻYCIE - ŻYCIE
SEKS - SEKS
KAWA - KAWA
TEATR - TEATR
TANIEC - TANIEC
MUZY - MUZY
ROMANTYZM - ROMANTYZM
PS Nienawidzę pozytywizmu.
Led Zeppelin. Na wszystko.