Patrz poeci śliczni prawdy sens
Roztrwonili w grach
W półlitrówkach pustych S.O.S
Wysyłają w świat
Żegnam was, już wiem
Nie załatwię wszystkich pilnych spraw
Idę sam, właśnie tam
Gdzie czekają mnie
Tam przyjaciół kilku mam, od lat
Dla nich zawsze śpiewam, dla nich gram
Jeszcze raz żegnam was
Nie spotkamy się
Proza życia to przyjaźni kat
Pęka cienka nić
***
Zaciągasz w oknach sny,
W ciemności tulisz mnie,
A ja nie pytam, czy
Choć pewnie nie wiem, że
Gdy zaciągasz w oknach sny
Gdy się kładziesz obok mnie
Ja przez sen dziękuję Ci
Dziękuję, że Ty wiesz
***
Taki błogi spokój
Rytm jest tak miarowy.
Trochę obojętnie.
Nie ma spraw gwałtownych.
Czy ja śnie? Nie.
***
Czy Bóg istnieje czy też nie?
Chyba nie dowiem się.
Jak doskonałość taka może stworzyć Wam,
Taki zlepek wad jak ja?
Czasem chce się wyć,
Czasem odlatuje gdzie,
Przemoc, ból i strach
Nie odnajdą mnie.
***
Lecz czasem coś napada mnie.
Sam nie wiem, co to jest.
Coś niebezpiecznie skrada się
I choćbym starał się by to minęło,
Nie da rady, nie da rady.
Mroczny sen kończy dzień, wywarza drzwi
I zwierzę w mroku budzi się
Bestia mknie poprzez cień, przenika mnie
I rzygać mi się chce i znowu rzygać mi się chce.
Uwierz mi znikasz, gdy zamykam drzwi.
Dlaczego los tak ze mnie drwi?
Boski lot, zimny pot, nim wstanie dzień
I mało, mało, mało, mało, mało, mało mi.