Zauroczone 'Vinczim' upichciłyśmy pastę. Na Kwadracie było to nie lada wyzwanie, ale cytując Juliana było zaje-ku*wa-biście. Raczyłyśmy sie paaastą oglądając One tree hill dopóki jakieś koleżanki z pokojów obok nie zużyły nam transferu.
Czuczwar, wojownicza księżniczka, postanowiła opie*dolić samolubne sąsiadki za pomocą naszego fonu znajdującego się na wyposażeniu Kwadratu. Obawiała się jednak przerażającego stróża prawa jakim jest pani Zosia z recepcji. I tak zostałyśmy bez serialu, natomiast z mnóstwem wolnego czasu...
Kasia więc wymyśliła nową zabawę i wyprowadziła mnie na spacer do centrum handlowego, żeby odpocząć troszkę od tej wielkiej przestrzeni jaką jest nasz Kwadrat. Następnie zakazała w naszym osiedlowym warzywniaczku (czytaj REAL) chodzić koło niej. I to tylko dlatego że koszyk odjechał, przewrócił się, a cytryny z bułkami latały w powietrzu. heloł!
Kolejno dzięki swojej doskonałej znajomości geografii moja współlokatorka wyprowadziła nas, że taak powiem w pole...
#EDIT#
Właśnie przeczytałam to, w jaki sposób moja współlokatorka przedstawiła sprawę z wózkiem i z moją znajomością geografii...
Należałoby uświadomić wszystkich, że wózek, a raczej wózeczek nie odjechał sam. Dżoana najpierw zaczęła marudzić, że ją po całym sklepie ganiam i nagle napierając na wózek wywróciła go, mimo iż uprzedzilam ją, że jest bardzo 'zwrotny'. Puściła buraka, zaczęła się śmiać, a ja musiałam cale nasze zakupy pozbierać.
Natomiast jeśli chodzi o moją znajomość geografii: mnie się tylko pomyliły wyjścia.
Dziękuję za uwagę! ;*