Może czas w końcu przestać ukrywać się za tą kurtyną pozorów. Ciekawy spektakl, jakby na to nie spojrzeć, ale może cenzurowanie siebie doprowadziło mnie jedynie do tego, że jedyną osobą która tak naprawdę oszukuję jestem ja sama?
Czy moje uczucia są az tak oczywiste, czy moje próby ukrywania ich az tak nieudolne, ze mozna ze mnie czytać jak z książki? Krzysiek zna mnie jak nikt inny, jego nie byłabym w stanie oszukać choćby i z tego względu. Ale czy nie było tak, że nawet Marianna przejrzała mnie na wylot? Tak mi się teraz przypomina, że nawet w pracy nie umiem ukryć frustracji, ignorancji czy zwyczajnej złości. Ze słów i czynów staram się stworzyć pewnego rodzaju kamuflaż ale, niestety, gęba nie współpracuje. "Nie widziałaś swojej twarzy" tak powiedziala Marianna wtedy.
Czy moj body lengłycz czyni ze mnie kiepskiego aktora, a jeśli tak, to czy wszystko jest przejrzyste dla innych a ja żyję złudzeniem, że udało mi się ich wszystkich omamić?
I fundamentalne pytanie - po co to wszystko? Dlaczego muszę to robić? Po co prowadzić tę grę i nie być zwyczajnie wyrażającą emocje osobą, która nie wstydzi się tego wszystkiego..