No to zniknęłam na dłużej xD
Praca, praca i znowu praca. A po pracy zrobisz to czy tamto - i dnia nie ma. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo przeładowany mam grafik. Może się to wydawać zabawne, ale dopiero w momencie kiedy zainstalowałam sobie apkę w telefonie, mającą na celu mi pomóc zyskać dodatkowe kilogramy (tak, nie zrzucić a zyskać), zauważyłam jak mocno żyję na pełnych obrotach. Rower to u mnie podstawa na codzień, może dlatego w połowie dnia ustrojstwo sygnalizuje że cel tygodniowy kardio został osiągnięty:p
Tak jak pisałam wcześniej, zaczelam wiecej jadać, a dokładniej może jednak adekwatniej jest powiedzieć, że zwracać uwagę na to co jem. Nie obżaram się już na tyle pustymi kaloriami a przynajmniej zamiast posiłków głównych xD pilnuję się by zjadać 2k kalorii dziennie, plus 200/300 by to co jem nie spalić na rowerze i ćwiczeniach w domu. Tym sposobem w 2tyg przytylam kilogram - mega osiągnięcie jak na kogoś, komu przyczepia się plakietkę, że jest na granicach niedowagi. Cóż, tak już jest, że jedni chcą schudnąć a ja walczę o to by przybrać - nawet nie wiecie jak to jest kiedy patrzycie w lustro, a policzki są zapadnięte, oczy podkrążone i że nic nie idzie ani w dupę ani w cycki, mimo że je się jak świnia czasami...
Odkryłam, że cwiczenia w domu to moja pasja. Nowa pasja. Dodają mi energii a po dwóch tygodniach zauważam juz małe efekty - rzeźbi mi się brzuch, pupa podnosi. Jak narazie, tegoroczna obietnica by dbać o siebie i wlasne samopoczucie zostaje dotrzymana:)