Noce coraz krótsze. Jadąc na kawie kolejny raz będe podziwiać znowu wschód słońca. Cholerne poprawki wloką się za człowiekiem jak flaki z rybnego. Rano znowu wory pod oczami, blada cera, opuchniete stopy i samopoczucie zombie. Kiedyś będe to wspominać z uśmiechem. Póki co przeklinam dzień w którym składałem papiery na Wydział w tym mieście.