Znów milczę przed światem , znów nikt mnie nie dostrzega . Znów jestem nikim , czuję się na tym świecie tak okropnie . Nikt z was już chyba nic nie rozumie . Czasem zadaję sobie pytanie jak to możliwe , że pośród tego ogromnego świata nie ma nikogo kto mógłby mnie nadzwyczajniej zrozumieć i wesprzeć . Okazać mi pomoc i wsparcie , nauczyć mnie na nowo żyć . Czuję , że nie potrafię juz tu żyć . Ten świat po prostu nie jest dla mnie , nie potrafię się tu odnaleźć , a już w ogóle komunikować z najbliższymi . Wciaż tylko milczę na zewnątrz a w środku sibie po prostu krzycze , dre się w m moim wnetrzu brak juz czgo kolwiek . Brak wiary w lepsze jutro , brak wiary w życie , brak wiary w to człowieczeństwo tak irracjonalnie egoistyczne . Każdy coś wymaga , każdy coś chcę . Wczoraj rozmawiałam z rodzicami , mówiłam im jak okropnie się czuję , że mam dość doczepiania się o byle co , że nie wytrzymię jak ojczym będzie mnie tak traktował . On wciąż dopieprza się o byle co . A to nie zasunięte krzesełko do stołu , a to ręcznik źle odłożony w łazience , a to nie zawiniety chleb w chlebaku , bo przecież jeszcze nie daj oże wyschnie . Wciąż jestem najgorsza , zawsze ja , zawsze ja . Wciąż tylko krzyczy , z małej błachostki robi ogromny problem i tylko mówią , jak to mam na wszystko wyejbane . A te blizny , które mam na ciele po żyletce , to moje wołanie o pomoc dlaczgo nie mogą tego dostrzec ? Dlaczgo nie mogą po prostu trwać przy mnie ? Wspierać mnie ? Wciąż tylko krzyczą i umoralniają mnie , wciaż i wciąż .
A może ja potrzebuję pomocy . Wciąż tłumie w sobie ten ból . Nie chce juz tak żyć , a może ja juz w ogóle nei chce żyć .
Dla mnie życie to ciężar to coś tak okropnie strasznego , największa meka krzyżowa przez którą muszę przejść , jednocześnie krzyżując się sama .
Jednak po wczorajszym cięciu jest juz lepiej , opuchlizna z całej ręki schodzi i chyba nie będize zakażenia , w sumie było , ale wiele pomogła woda utleniona . Przez pewien czas nie mogłam ruszac ręką , bo nigdy sie jeszcze aż tak bardzo mocno nie pociełam . Ale wtedy musiałam .
Czasem mi się wydaję , że rodzice chcą bym już usnęła na zawsze , że chcą się mnie pozbyć , że nie mogą na mnie patrzeć .... A co ja mogę ?
No co ja mogę ?
Moge tylko istnieć w tym zacofanym świecie , gdzie każdy kto ujrzy przez przypadek moje blizny sądzi , że jestem psychopatką , a może ja tak chornie się przed światem , a może potrzebuję wsparcia , ale nikt mi go nie okazuję .
Rodzice tylko wciąż proponują porozmawiać , a gdy tylko przychodzę rozmawiamy jak oni się czują , jaka to ja jestem okropna , jak to ja się zachowuję . A kiedy porozmawiamy o mnie ? O moim bólu do tego świata ? Oni nic nei rozumieją i nie zrozumieją . !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Są zasłabi , żeby mnie zrozumieć , a ja jestem za słaba , żeby żyć w tym poroonionym świecie chce kurwa juz umrzeeeeeeeeeeeeeeeeeć !
PS. Jestem taka słaba ....upadłam , nie powstanę ...