Hej :)
Jak mija Wam weekend? Ja jak na razie przepisałam tylko notatkę z WOK'u i na nic więcej nie miałam ochoty. Jak pomyślę ile pracy do szkoły mnie jeszcze czeka przez te 2 dni wolnego to wszystkiego mi się odechciewa. 150 słówek z angielskiego w 3 formach + tłumaczenie na język polski, sprawdzian z lektury, której nawet nie otworzyłam jeszcze ( jak dobrze, że istnieją streszczenia :) ), kartkówka z fizyki. Ręce opadają, ale wiem, że muszę to wszystko ogarnąć i napisać sprawdziany jak najlepiej. Jak na razie w szkole idzie mi przeciętnie, a chciałabym móc napisać, że idzie mi dobrze, bardzo dobrze. No, ale jak tu myśleć pozytywnie gdy wszystko powoli, z każdym dniem coraz bardziej się rozsypuje? Było dobrze, miałam pozytywne myśli, a co zostało? Małe wspomnienia ( no bo co tu wspominać po kilku godzinach przepisanych na portalu społecznościowym i kilkunastu minutach rozmowy na siłowni, uroczych uśmiechach i potajemnych spojrzeniach? ), ogromne rany w sercu i wciąż plączące się myśli w głowie. Dlaczego zawsze gdy jest dobrze musi pojawić się coś bądź ktoś kto zepsuje wszystko?