Cześć, tutaj ja. Dwudziestotrzyletnia kobieta. Dostałam prezent od losu, dostałam prezent na swoje kolejne urodziny - ostatniego mężczyznę w swoim życiu. Dlaczego tak późno losie skoro wciąż potykaliśmy się o siebie? Próżni ludzie sami nas do siebie prowadzili. Mogłabym powiedzieć wiele o tym jak ciężka była ta droga, ale jedyne co powiem to... Przepaść. I przepaść nie w naszym przypadku.
Nigdy w życiu nie cofnę się przed nikim, jestem silna i wytrwała jak kiedyś, skoczę w ogień za Tobą, bo każda noc w naszym wspólnym łóżku pokazała mi dobro i miłość, a każdy dzień w naszym wspólnym domu pokazał mi poświęcenie i zmiany w naszych głowach, myśleniu i duszy. Nie ma miejsca na uzależnienie, co to jest uzależnienie jak kocha się bezgranicznie? Kiedyś naprawdę o tym mówiłam? Nie ma miejsca na cierpienie dusz, jest tylko na chwilowy smutek, bezsensowny, ustający... Szybko ustający.
Kocham Cię życie za drugą połowę mojego serca. Dziękuje Ci życie, za to, że dostałam tyle szans. Wracam do łóżka, wracam do zapachu który znam na codzień, do delikatnej skóry, długich czarnych rzęs które pieszczą moje policzki, silnych ramion i cudownych, ratujących mnie dłoni.
Wracam do domu.
Do Jego serca.