Fotografował cudowny, przezdolny Bernard.
Dzisiaj mam ochotę płynąć.. Może to przez tę piękną melodię, która konkuruje teraz z dźwiękiem wciskanych na klawiaturze klawiszy? A może dla tego, że mam w sobie tyle emocji, że straciłam już właściwie możliwość panowania nad nimi? A może to przez to, że panoszące się po mojej lewej stronie notatki z zajęć matematyki usiłują cały czas zwrócić na siebie moją uwagę?
Zwykło się mawiać, że taką miłość możemy znaleźć tylko w filmach. Nie zgadzam się. Ja, kobieta, która chociaż chciała, nie wierzyła w jej istnienie. Ona jest. Wiem to. Czuję to każdą cząstką siebie. Te wszystkie piękne historie nie wzięły się znikąd. To wszystko naprawdę miało miejsce. Przyznać jednak muszę, że kobieta memu sercu najbliższa ma rację mówiąc, że nie wszyscy mają przywilej trafienia na tę miłość największą. Jakiż to fart, tak pewnego dnia skąpać się w Twoich źrenicach i tonąć.. Tonąć.
Cała ja i wszystko co we mnie należy do Ciebie. Bo należeć do Ciebie to największe, niemożliwe do opisania szczęście. Wystarczy mi, że będziesz. Chcę dotykać Twojej dłoni, czuć Twoje ciepło i rozpływać się znajdując schronienie w Twoich ramionach. Mieć Ciebie to najpiękniejsze i największe szczęście. Bądź zwyczajnie a moje szczęście nie będzie znało granic. Jesteś moim Słońcem, przy Tobie rozkwitam. I czas mija, a tu się nic nie zmienia. Czy to nie piękne? Jestem szczęściarą. I wiem, że Ty wiesz.
Mój.