photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 20 KWIETNIA 2012

CASSIE.

- Cassie, wstawaj! - obudził mnie wrzask ojca z dołu.
Nieco niemrawa, bo nie spałam poprzedniej nocy prawie wcale weszłam do łazienki, wzięłam prysznic, ogarnęłam się i zeszłam na dół.
- Tu masz śniadanie - ojciec podsunął mi pod nos talerz kanapek z jakimś tłustym czymś.
- nie zamierzam tego jeść - poinstruowałam i sięgnęłam do lodówki po jogurt.
- mama coś mi wspominała, że ostatnio jakaś niesympatyczna byłaś... - zaczął z tą swoją debilną ironią
- nie niesympatyczna tylko zmęczona.
-tak czy inaczej, nie powinnaś podnosić głosu na mamę. O co poszło?
- o Twoją szkołę, nie chcę się tam uczyć, nie chcę - powiedziałam przez łzy.
- no już dobrze - uspokoił mnie tato - nie chcesz sie przypadkiem dzisiaj wybrać na zakupy? -zapytał. No tak, wszystkie moje problemy załatwiał pieniędzmi, zero rozmowy, zero zainteresowania, tylko szkoła.
Nie miałam najmniejszej ochoty ubierać się w takim ponurym miejscu jak Brooklyn, ale kiwnęłam tylko głową twierdząco.
Ojciec zostawił mi jedną ze swoich kart kredytowych i zaznaczył, żebym kupiła wszystko to co jest mi potrzebne.
Lekcje zleciały jak zawsze, szybko, z obrazem Scott'a w każdym rozwiązywanym przeze mnie zadaniu.
Jak tylko zadzwonił dzwonek wybiegłam ze szkoły jak oszalała, mało nie wpadłam w rozpędzone Porsche. ' Brooklyn jest okropny' pomyślałam, ale zaraz potem zaczęłam się zastanawiać, czy to faktycznie wina miejsca, w którym jestem czy też mojej głupiej nieumiejętności przystosowania się. W każdym bądź razie wróciłam jakoś cało do domu, zostawiłam plecak, napisałam mamie kartkę, że jestem na zakupach i wyleciałam na przystanek jak głupia. Do tej pory tata mnie wszędzie zawoził, więc nie miałam pojęcia jak funkcjonuje komunikacja miejsca, wsiadłam do autobusu, kupiłam bilet i usiadłam na jakimś wolnym siedzeniu.
- Wiesz, że jeszcze musisz skasować ten bilet? - usłyszałam jakiś prześmiewczy komentarz z tyłu, obejrzałam się i nie wierzyłam własnym oczom. Scott, Scott siedział w tym samym autobusem, którym ja wybierałam się na zakupy.
- no taaak, zapomnialam - odpowiedziałam nieco zmieszana, wstałam i chciałam skasować bilet, jednak Scott podszedł do mnie i wyrwał mi go z ręki
- nie w te strone - kolejny zniewalający uśmieszek.
Wróciłam na miejsce, ze skasowanym już biletem, Scott zrobił to samo, aczKolwiek tym razem usiadł obok mnie.
- Czy my się przypadkiem nie znamy? - zapytał, a ja znalazłam się w niebie.
- Cassie - przedstawiłam się
- Scott
- wiem - szepnęłam.
- słucham?
- nie, nie, nic, gdzie wysiadasz? - momentalnie zmieniłam temat
- w centrum, a Ty?
- nie wiem jeszcze, jade na zakupy a w ogóle nie znam miasta.
- kiepsko - podsumował - moja męska duma nakazuje mi oprowadzić panienkę po centrum, czy mogę? - szarmancko zapytał
- jeśli chcesz - odrzekłam niby obojętnie, ale serce waliło mi jak oszalałe.
Chodziliśmy po centrum bite 3 godziny, podczas których kupiłam sobie tylko kilka bluzek i pierścionek. Poszliśmy na obiad.Gdy wchodziliśmy do knajpy Scott pociągnął mnie za rękę i zaprowadził do stolika pełnego ludzi.
- To jest Tom, Aron, Daniel, Jack, Skarley i Joe - przedstawił mi wszystkich po kolei a ja ściskając dłoń każdemu z osobna powtarzałam ' Cassie ' . Czułam się przy nich jak jednyna istota z układem krwionośnym wśród krwiopijnych wampirów. Bałam się, ale jednocześnie byłam podekscytowana. Cieszyłam się, że w końcu w tym szarym Brooklynie nie jestem sama, że mam jakichś znajomych.  Z rozmowy zrozumiałam, że chłopaki wybierają się w weekend do jakiegoś klubu i chcą, żebym poszła z nimi, nie pomyślawszy ani chwili nad tym jak to zrobie, jak wyjaśnie rodzicom zgodziłam się. Zbliżała się 23, a ja nazajutrz szłam do szkoły, zupełnie o tym zapomniałam, bliska obecność Scott'a paraliżowała mnie znacznie bardziej niż same wyobrażenia o nim... Zauważyłam tylko jak Tom wrzuca coś do ust i popija colą.
- co to jest? - po tych słowach poczułam, że zrobiłam z siebie kompletną idiotkę.
- MDMA - wyjaśnił z przekąsem Scott.
- hmm? -  nie miałam pojęcia o czym on do mnie w ogóle mówił.
- extazy - skwitował Tom
- narkotyk? - wolałam się upewnić.
- tak, ale nie groźny - usłyszałam od któregoś z siędzących przy stoliku.
Nie wiem dlaczego, czy chciałam spróbować z ciekawości, czy chciałam zaimponować nowo poznanym kolegom, a może i jedno i drugie, ale wzięłam szybko jedną tabletkę łyknęłam i nic. Siedziałam i siedziałam, było normalnie, po godzinie, kiedy zbliżała się północ Scott, który nic nie zażywał powiedział, że przyjechał właśnie jego brat po nas i że mnie odwiezie. Zdążyłam wstać, kiedy moje serce zaczęło bić jak szalone, czułam się nieziemsko szczęśliwa, chciałam zabrać Scott'a do siebie na noc i robić z nim wszystko, na co Bóg pozwolił, ale jednak mój towarzysz był nieco rozważniejszy, podprowadził mnie do samochodu. Droga wydawała się nie mieć końca. A mnie hormony szczęście rozpierdalały od środka jak nigdy. Po 30 min, które dla mnie wydawały się wiecznością znalazłam się w swoim łóżku, nie mam pojęcia jak, bo pamiętam tylko, że wysiadałam z samochodu, reszte jak przez mgłę. Wtedy pierwszy raz sięgnęłam po narkotyk, niesamowite uczucie.

Komentarze

tamka nie wiem z czego to jest fragment, nie przeczytalam do konca, ale poczatek mi sie podobal...
podobno Brooklyn jest piekny...
nie mialam okazji zwiedzic calego, nie wiem czy komukolwiek to sie udalo, ale mam zamiar sprobowac...
a tymczasem mieszkam w Queens...
pozdrawiam :-)


26/04/2012 3:17:42
Junior streetsistalking twórczość własna ; )
26/04/2012 12:52:16
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika streetsistalking.

Informacje o streetsistalking


Inni zdjęcia: Troska. rainbowheroineNie ma Ciebie rainbowheroine‘Nie chciała się zgodz martawinkel9 / 03 / 25 xheroineemogirlx1407 akcentovaTurkusowo, fioletowo i w Pumie xavekittyx:) qabiResza figur Wilkonia bluebird11sezon lodów patkigd:) dorcia2700