Od kiedy problemy sprawia chwytanie myśli w słowa? Niby mój żywioł, a czasami mam wrażenie, że znaczenia wymykają się spod palców. To co, gdzie jest najbezpieczniej - w ciszy czy wrzasku, skoro nie w półszeptach?
Właściwie najwięcej mi mówią spojrzenia-dookreślenia: "moja, bezpieczna". I skoro taka odbijam się w tych oczach, to taka właśnie jestem, prawda?
Widzę dookoła dużo burz i odrobinę się ich boję. Mniej, gdy chowam się pod kołdrą. Mniej, gdy robię to, co kocham. Mniej, gdy jestem w tych dłoniach.