Daleko jeszcze?
[297,4 km to Warsaw]
---
Z dna szuflady:
Wstał rano Mścibór, patrzy w okno i rzecze:
”Uaaaaah! Co się odwlecze, to nie uciecze.”
I tak usnął. Spał do południa samego,
Aż tu nagle przypomniało mu się coś okropnego!
Obudził się zgrzany, cały spocony.
Chłop- 35 lat, a wciąż nie ma żony.
I chociaż jego serca wybranka
Za borem niejednego lepszego miała kochanka,
Postanowił z okazji dnia Walentego,
Przygotować dla niej coś wyśmienitego.
Mścibór- chłop biedny, z ubogiej rodziny,
Lecz nic w swym sercu nie ma z wiejskiej gadziny.
I tak Mścibór myśli i myśli,
Może gdy uśnie, to mu się coś przyśni?
Precz, ach precz myśli przeklęta!
Wie przecie, że zaśnie, gdy zamknie oczęta.
I tak Mścibórowi zeszło do wieczora,
A jego wybranka siedziała w domu- chora.
Jej teraz potrzebny pożywny rosołek
I ktoś, kto by jej go przyniósł, choćby Mściborek.
Lecz nasz bohater nic o tym nie wiedział.
I dalej się głowiąc przy świecy w świetle księżyca siedział.
Nic nie jadł, nic nie pił przez dzień prawie cały,
Aż mu pod wieczór żebra wystawały.
I tak dziennie Mścibór tęsknił do ukochanej.
Choć w Księgach Bożych innemu zapisanej.