Część 6
Właśnie Jolka wchodziła do restauracji, kiedy usłyszała dziwnie znajomy śmiech.
Spojrzała w stronę z której dochodził, a jej serce złapał skurcz. Ujrzała Ankę.
Siedziała przodem do wejścia, a jej partner tyłem.
Znów poczuła ukłucie w klatce piersiowej, a do oczu napłynęły łzy.
Nie musiał się oglądać by zauważyła kim był tajemniczy towarzysz.
Fakt, mogła nie mieć 100% pewności, ponieważ wiele ludzi jest do siebie podobnych z tyłu.
Ale po pierwsze domyśliła się, kto mógł towarzyszyć Ance. Po drugie teraz straciła jakiekolwiek wątpliwości.
Oto miała przed oczami pociągłą twarz, z głęboko osadzonymi zielonymi oczami, zwykłym nosem i wąskimi ustami.
Przed nią ukazał się Wojtek. Ten który złamał jej serce.
Ujrzała w jego oczach strach, a kilka sekund później jakby nadzieję. Nie mogła na to patrzeć.
Przeprosiła pośpiesznie Antka i wybiegła. Jeszcze słyszała za sobą krzyk ale się nie obejrzała. Rozejrzała się wkoło.
Zauważyła nadjeżdżającą taksówkę. W pośpiechu podniosła rękę i machnęła.
Zaraz koło niej stanął samochód. Wsiadła, podała adres i pośpieszyła kierowcę. Wyjrzała przez okno.
W drzwiach restauracji ujrzała Wojtka i wtedy rozpłakała się na dobre.
*
Wojtek zerknął na zegarek. Dochodziła 20:00 gdy Anka zapatrzyła się na coś za jego plecami. Odwrócił się i ujrzał ją.
Jolka stała wpatrzona w niego. Na jej twarzy rysowały się różne uczucia. Zacząwszy od bólu, skończywszy na nienawiści.
- To nie tak miało być.
- Co miało być... - nie słyszał już Anki. Zerwał się z krzesła i ruszył w stronę drzwi, w których zniknęła Jolka.
"Muszę ją dogonić" - pomyślał. Niestety, kiedy był na zewnątrz Anka wsiadała do taksówki.
Spuścił głowę i wszedł do środka. W wejściu zaczepił go Antek.
- Sorry stary.
- To nie twoja wina. Mogłem jej nie słuchać, ale ona uparła się na ten stolik. Na to miejsce. To tylko moja wina.
- Co teraz zrobisz?
- Zapłacę rachunek, i się pożegnam. Dzięki, że próbowałeś.
- Pamiętaj, że jestem po twojej stronie. Cześć.
- Cześć - uścisnęli sobie ręce i rozeszli.
Wojtek zmierzał do stolika, przy którym wraz z Nim siedziała Anka. Ledwo podszedł, od razu zaatakowała go słowami.
Słuchając ją, w międzyczasie prosił o rachunek.
- Anka, zamilknij na chwilę.
- Zamilknę, ubiorę się i wyjdę. Będę czekać na ciebie. Jak dorośniesz to się odezwij. - odwróciła się na pięcie i wyszła.
Wojtek zapłacił rachunek i też opuścił miejsce. Skierował się w stronę parkingu.
'' Narazie dam sobie spokój '' - pomyślał. - '' Może moje i Joli drogi jeszcze kiedyś się zejdą.
Muszę dać jej narazie czasu.''
KONIEC.
Ala ;)
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Cashel lilina:) dorcia2700... thevengefulone... thevengefulone... thevengefulone... thevengefulone