photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 11 WRZEŚNIA 2013

Zoey 4

Ron odprowadził mnie do domu. Szliśmy powoli, nie rozmawiając zbyt wiele. Wciąż miałam na sobie jego płaszcz. Z jednaj strony, nie chciałam żeby marzł przeze mnie i pragnęłam mu go oddać z drugiej zaś, kiedy otulał mnie jego zapach i ciepło bijące od płaszcza, nie chciałam ściągać go już nigdy.  Kiedy doszliśmy do furtki mojego domu, bez słowa ściągnęłam z siebie płaszcz i wręczyłam go Ronowi. Wziął go ode mnie i normalnie oboje pożegnalibyśmy się już i odeszli, ale dzisiaj jakoś żadne z nas nie miało na to ochoty.
- Chcesz wejść? - Zapytałam, mając nadzieję, że zechce. Nie chciałam zostawać sama.
-Jasne. - Odpowiedział bez większego entuzjazmu. Tak jak drogę z cmentarza do furki, tak i kawałek od furtki do mojego pokoju przeszliśmy w milczeniu. Kiedy zamknęłam drewniane drzwi, trzaskając lekko, coś we mnie pękło. Wydawałoby się, że zamykając te głupie drzwi, tworzę coś w rodzaju muru, między mną i Ronem, a całym światem. Teraz mogłam ściągnąć maskę obojętności i dać upust emocjom. Teraz, kiedy byłam sama z Ronem.
Wciągnęłam głośno powietrze do płuc i wypuściłam je szybko. Starałam się opanować, ale nie mogłam. Moje ciało zaczęło się niekontrolowanie trząść a z oczu popłynęły łzy. Upadłam na kolana zakrywając twarz rękoma. Ostatnie co zdążyłam zobaczyć zanim zasłoniłam oczy dłońmi to nogi Rona. Kiedy wybuchłam, stał na drugim końcu pokoju. Teraz podbiegł do mnie.
Leżałam skulona na podłodze, szlochając. Ron siedział obok mnie. Podniósł moją głowę i położył na swoich kolanach. Gładził mnie po włosach uspokajającymi ruchami.
Nie wiem, ile czasu przebywaliśmy w tej pozycji, może dziesięć minut a może dwie godziny, nie miałam pojęcia. Raz czułam, jakby to byłą tylko sekunda, za chwilę zdawało mi się, że leżę tak już całą wieczność.
- Przepraszam. - Wyszeptałam, kiedy czułam się już na tyle dobrze, żeby coś z siebie wykrztusić.
-Co? - Ron był zdziwiony. Patrzył na mnie dziwnie z góry, przekrzywiając lekko głowę w prawo. Część czarnych, długich jak na chłopaka, sięgających do ramion włosów opadła mu na twarz.
-Przepraszam. - Powtórzyłam nieco głośniej, zachrypniętym głosem. - Nie powinnam tak wybuchać. Rozczulać się nad sobą. To już prawie rok.
- Nie mów tak. Nie masz za co przepraszać. - Był stanowczy i gdy otworzyłam usta by podać jakiś argument, przytknął mi palec do warg tym samym kończąc temat. Byłam mu za to wdzięczna.
- Dziękuję. - Powiedziałam, uważnie patrząc mu w oczy. Wstałam z trudem i siedziałam teraz na przeciw niego. - Za to, że jesteś, za wszystko.
- Nie ma sprawy. - Uśmiechnął się. - Zawsze do usług.
Odwzajemniłam uśmiech. Siedzieliśmy chwilę patrząc tylko na siebie, przyglądając się sobie na wzajem.

Komentarze

calmatoq kocham twoje opowiadania <3
05/10/2013 20:49:22
opowwiadania Wracam, a tu nowe części, cudowne części ! :D
czekam na więcej <3
27/09/2013 22:43:44
~jaaa Fajne sie zaczyna :3
13/09/2013 21:04:29