- Jak... Jak mi głupio. - Chciałam schować się pod ziemię. Jak mogłam bezpodstawnie go oskarżać? Skąd takie moje negatywne zachowanie i pochopne nastawienie? Coś się ze mną działo. Coś niepokojącego. Czyżbym traciła zaufanie w stosunku do Kuby? Nie miałam przecież do tego żadnych powodów. Musiałam się uspokoić i dojść do siebie.
Skinęłam głowę w dół. Dłońmi zasłoniłam twarz.
- Przepraszam... - Wyszeptałam chamując łzy.
- Nic się nie stało. Prawdopodobnie będąc w Twojej sytuacji postąpiłbym podobnie.
Siedziałam tak nadal. Wstydziłam się spojrzeć mu w oczy.
- Ej Nessi... Wyluzuj. - Powiedział i przybliżył się do mnie. Jedną ręką objął mnie mocno w talii, a drugą chciał podnieść moją głowę. - Proszę Cię... Tylko nie płacz. Na prawdę nic się nie stało.
Odchyliłam w końcu głowę i ujrzałam jego twarz. Przyglądałam się aniołowi. Mojemu prywatnemu aniołowi. Wzięłam głęboki wdech i starłam kropelki łez z policzków.
- Dlaczego jesteś taki dobry? Na każdym kroku Cię zawodzę, a Ty i tak mi przebaczasz. - Zatrzymałam się na chwilę. - Wydaje mi się, że się zmieniam. Nie kontroluję moich emocji. Przede wszystkim boję się, że Cię stracę. Boję się samotności. A to co Ci teraz powiem... - Rozpłakałam się na dobre. - Nie chcę zatrzymywać Cię moim płaczem. Nie chcę usprawiedliwiać się wpływem alkoholu.
- O czym teraz mówisz? Bo nie nadążam. - Zaniepokojony przerwał mój monolog.
- O tym, że prawie... że Cię zdradziłam.
Patrzył na mnie poważnie. Westchnął głośno.
- Chodź na kanapę. Pogadamy. - Powiedział bezemocjonalnie.
Gdy usiedliśmy miałam mętlik w głowie. Nie wiedziałam od czego zacząć. Kuba siedział cicho wpatrując się w kominek.
W końcu wzięłam się na odwagę i zaczęłam szczegółowo opisywać przebieg imprezy u Daniela. Gdy dochodziłam do punktu kulminacyjnego Kuba przymrużył oczy.
- Ty go pocałowaś? - Wycedził przez zaciśnięte zęby.
- On zaczął. Ale wina leży po obu stronach.
- Dlaczego nie protestowałaś? Dlaczego się nie odsunęłaś?
- Kuba, przepraszam Cię. Nawet się nie pocałowaliśmy. Tylko dotknęliśmy się us...
- Ale byliście temu bliscy. - Przerwał mi. - Zawiodłem się na Tobie, wiesz?
- Wybacz mi Kuba. Naprawdę, nie chciałam tego. Co mam zrobić, żebyś mi wybaczył?
- To miał być nasz wyjazd. Tylko nasz. Błogi tydzień. Mieliśmy zapomnieć o problemach, o wszystkim.
- Obiecuję Ci, że nigdy więcej nie będzie takiej sytuacji, nigdy więcej się to nie powtórzy.
Kuba patrzył na mnie chwilę, po czym odwrócił się i wyszedł. Słyszałam, że wsiadł do auta i odjechał z piskiem opon.
Bezwładnie oparłam głowę o oparcie sofy. Doprowadziłam do tego przed czym uciekałam, przed czym się chroniłam, a przede wszystkim czego się bałam... Straciłam go.