Rozmawialiśmy i śmialiśmy się w najlepsze. Przy Danielu uśmiech nie schodził mi z twarzy. Potrafił rozśmieszyć mnie do łez. Nie wiedziałam nawet kiedy, a zaczęło się ściemniać.
- Nie chciałbyś iść do swoich znajomych? Wkońcu przyszli tu właśnie dla Ciebie. - Zapytałam, gdy zorientowałam się, że za oknem jest już ciemno.
- Nie... - Momentalnie posmutniał. Wlepił wzrok w swoje ręce.
- Daniel... Wszystko gra? - Przysunęłam się do niego i chwyciłam za ramię.
- Taa... Tylko chodzi o to, że połowa z nich nawet nie zdaje sobie sprawy, że obchodzę dzisiaj urodziny.
- Przykro mi. Cho, przytul się.
Daniel dalej na mnie nie patrzył. Przysunął się i wtulił we mnie. Siedzieliśmy tak chwilkę.
Gdy się odsuwał w końcu spojrzał mi w oczy. Nasze twarze znajdowały się krępująco blisko. Nasze usta dzieliło kilka centymetrów. Skierowałam wzrok na jego usta. Były wydatne i pełne. Daniel powoli przybliżał się głową w moją stronę. Serce zaczęło mi głośno bić. Przełykałam głośno ślinę. Zaczęło kręcić mi się w głowie. Czułam jego perfumy. Po chwili odległość między naszymi ustami zmniejszyła się do minimum. Musnął delikatnie moje wargi.
- Daniel?! - Zesztywnieliśmy oboje, gdy usłyszeliśmy jego imię.
Speszeni, błyskawicznie odsunęliśmy się od siebie. Do kuchni weszła Natalia - dziewczyna Daniela. Na szczęście nic nie widziała.
- Co Wy tu robicie? Szukałam Cię wszędzie. - Była zdezorientowana. Jej głos zabrzmiał gniewnie z nutką zazdrości.
- Widocznie źle szukałaś kwiatuszku. - Puścił jej oczko. - Nie złość się. Zagadaliśmy się z Wanessą.
- Widzę właśnie. - Spojrzała na leżącą na ziemi butelkę wina. Była pusta.
Wstałam pospiesznie z ziemi. Chciałam uniknąć bycia świadkiem ich kłótni. Zachwiałam się. Musiałam chwycić się blatu.
- Wszystko okej. - Powiedziłam, bo zauważyłam jak Daniel zerwał się z podłogi, aby mnie podtrzymać. - Pójdę poszukać Kuby.
Wyszłam z domu. "Dziewczyno oprzytomniej! CO TY WYRABIASZ?" - powtarzałam sobie w myślach.
Byłam pijana. Co chwilę potykałam się o swoje nogi. Do tego dostałam czkawki. ŚWIETNIE!
Stałam na tarasie rozglądając się za Kubą. Zobaczyłam go z Maćkiem. Siedzieli przy stole. Podeszłam do niego od tyłu i zasłoniłam oczy.
- Nesia?
Usiadłam mu na kolanach i pocałowałam w usta. Poczułam od niego alkohol. Odsunęłam się.
- Kubuś... Powiesz mi jak wrócimy do domu?
- Weźniemy taksówkę, hm? - Miał dobry humor.
Impreza skończyła się nad ranem. Do tego czasu siedziałam z Kubą i jego kolegą - Maćkiem. Dowiedziałam się, że poznali się na treningach piłki nożnej pare lat temu. Maciek przeprowadził się i kontakt się urwał.
- Gdyby nie moja księżniczka, nie byłoby mnie tu, nie spotkałbym Ciebie, nie powspominalibyśmy. - Mówił do Maćka. - Wszystko dzięki Tobie. Mówiłem już jak bardzo Cię kocham? - Skierował się teraz do mnie.
- Dzisiaj? Już z milion razy. - Wywróciłam zabawnie oczami.
Zdąrzyłam wypić jeszcze piwo. Udzielił mi się dobry humor Kuby. Zamówiliśmy taksówkę. Gdy taksówka przyjechała, wsiedliśmy na tylnie siedzenia. Kuba zaczął się wygłupiać i łaskotać mnie. Próbowałam powstrzymać piski i śmiech.
Gdy wyszliśmy z samochodu wskoczyłam na Kubę. Nasze pocałunki były namiętne i dzikie. Kuba wyjął na ślepo klucze z kieszeni. Otworzył drzwi. W błyskawicznym tempie pozbyliśmy się ubrań. Spragnieni swoich ciał opadliśmy na łóżko.