Wczoraj byłam u Agnieszki rowerem. Co tu dużo mówić. Lubię z nią przebywać.
Jest dla mnie jak siostra ^ ^ (Jak mogłam wcześniej się wahać?)
Warto utrzymywać gimnazjalne przyjaźnie.
Wczoraj, też wracając od Agnieszki rowerem zgubiłam kostkę. Do gitary.
Wyciągałam telefon z kieszeni i nagle mi uciekła. (Kostka była w tej samej kieszeni co telefon)
Próbowałam ją znaleść, ale było juz dość ciemno.
Zgadnijcie też w jakim kolorze była kostka? Oczywiście, że w zielonym.
Na moje nieszczęście przydrożna trawa też była tym razem w kolorze zielonym.
Pomyślałam z zrezygnowaniem, że znowu sobie nie pogram kostką.
Ale po chwili przypomniałam sobie, że kilka dni wcześniej zmajstrowałam to ''coś-kostko-podobne'' na zdjęciu wyżej.
Nie ma sytuacji beznadziejnych. Zawsze można pobawić się w survival ^ ^
i nie rozmawiajcie nigdy przez telefon podczas jazdy rowerem.