17.
- Halo ? - usłyszałam po drugiej stronie głos rodzicielki.
- Cześć mamuś. Co tam u ciebie słychować. - chciałam przybrać luzacki ton, żeby się niczego nie domyslała.
- Julia ?Czy wszystko u ciebie dobrze ? - chyba był za bardzo luzacki, bo mama coś wyczuła.
- No, coś ty? Jest okej. Lot bez problemów. Jestem po kolacji, wszystko spoko.- czułam, ze okłamuję mamę, nie mówiąc jej o gościach w domu ojca.
- To dobrze. Cieszę się. Mam nadzieję, że to będą dla ciebie bardzo dobre wakacje. - ''o tak świetne'' odpowiedziałam jej w myślach. - Nie będe cię dłuzej naciągać na kasę. Dobranoc córcia. Śpij dobrze.
- Dobranoc. - po tych słowach się rozłączyłam.
- Słuchajcie, ja pójdę już spać. Jestem zmęczona.
- Dobrze. -powiedziała Gabrielle, a tata skinął głową. Camille siedziała w fotelu ze słuchawkami w uszach.
Ubrałam się w piżamie, położyłam na łóżku i w mgnieniu oka zasnęłam. Niczego bardziej nie pragnęłam jak snu.
Rano obudziło mnie światło dobijające się do pokoju przez firanki. Słońce chciało ogrzać pokój.
Otworzyłam oczy, od razu ropoznałam, że jestem w pokoju u taty. Wiedziałam, że gdzieś po mieszkaniu kręci się Gabrielle i jej córka. Niechętnie wzlekłam się z łóżka. Wyszłam z pokoju i już chciałam powiedzieć ''dzień dobry'', ale dom wydawał się dziwnie pusty. Do głowy wpadła mi myśl, że ta cała przyjaciółka taty i jej Camille, to był tylko sen. Uśmeichnełam sie zadowolona taką perspektywą, kiedy z łązienki wyszła ... ona.
- Jesteśmy same. - powiedziła na powitanie. - Twój tata chciał, abym potowarzyszła ci dziś.
- Zawsze mogłam na niego liczyć. - rzekłam sarkastycznie. Chyba zrozumiała, bo skrzywiła się.
- Tak sobie pomyślałam, że zabiorę cię do moich przyjaciół. Poznasz ich.
- Ja na twoim miejscu nie słuchałabym sie tak mojego staruszka.
- Obiecałam, że sie tobą zajmę.
- To złamiesz obietnicę. Idź sobie do przyjaciół, ale na mnie nie licz. W ogóle nie mam pięciu lat. Potrafię się sama sobą zająć.
- Jak chcesz, ale jak spyta to powiem prawdę. -och, ach, jaka świętoszka. Tylko prawda i zawsze prawda. Wzruszyłam ramionami po czym Camille sobie poszła, a ja wzięłam się za robienie śniadania.
Przy herbacie i tostami z dżemem zastanawiałam sie co mogę porobić przez cały dzień. Owszem, mogłabym znowu szwędać się po Londynie, ale jakoś mnie to nie kręciło. Jeszcze raz rozważałam propozycję poznania przyjaciół tej dziewczyny. W sumie co mi szkodzi, a jeśli okazą się naprawdę spoko ludźmi ?
Kiedy skończyłam jeść Camille zbliżała się do wyjścia.
- Zaczekaj !- zawołałam za nią.
- Co?
- Idę z tobą. - uśmiechnęła się.
- Ok, ale pośpiesz się. Nie będę na ciebie czekać w nieskonczoność .
- Daj mi minutkę.
Pobiegłam do pokoju. Szybko z walizki wyciągnęłam jakąś bluszkę i szorty, już miałąm wychodzić kiedy zobaczyłam swoje nadgarstki. Koszulka, którą miałam na sobie była z krótkim rękawkiem, moje ręce, co prawda już mnie nie bolały, ale widniały na nich różowe blizny. Za widocznie, by ktoś je zignorował. Westchnęłamz rezygnacją i na nowo przekopywałam bagaż w nadzieji, że znajdę coś odpowiedniego.
- Ile jeszcze ? Co ty tam robisz ? Sama szyjesz te ubrania ?
- Moment ! - wrzasnęłam zdenerwowana. Szukałam i szukałam. Jak na złość wszystkie bluzki z długim rękawem gdzieś zniknęły. W końcu udało mi się. Szybko założyłam ją na siebie i poszłam do Camille.
- Wreszcie ! Chodź już.
Podczas jazdy metrem postanowiłam się uważnie przypatrzeć córce, kochanki mojego taty. Była dziwna. Wyglądała na zamkniętą w sobie i wyobcowaną, z drugiej zaś strony była bardzo uczciwa i porządna. Czasami tak jak teraz, wyglądała na otwartą na wszystko i wszystkich. Ugh. Nie potrafię jej rozgryźć.
CDN.
Nienajlepiej się czuję i dosłownei zmusiłam sie, aby co ś napisać. Mam nadzijeę, że nei będę chora. Ze względu na moje samopoczucie nie dziwcie się jak ta część nie przypadnie wam do gustu. Przepraszam, że taka krótka, ale
nie mam siły napisać więcej. A wczoraj nic nie dodałam, bo brak netu :C.
Inni zdjęcia: KRYTYK EX PROFESSO locomotiv... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24